Niech was piękna okładka nie zwodzi. To nie lekka, ani przyjemna książka do poduszki. Przy niej się nie odpręży, nie zrelaksuje. Pobudzi jedynie szare komórki tak, by zaczęły pracować na jak najwyższych obrotach, a serce do szybszego bicia. Przeleje też wiele emocji, tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Skłoni do rozmyślań, do zastanowienia się nad tym co w życiu jest najważniejsze i jak czerpać z niego pełnymi garściami. Zasieje ziarenko żalu, goryczy, bólu, ale także miłości. To opowieść o prawdziwym życiu, tym niełatwym, zakręconym, gdzie los często sobie z nas kpi. Ale jak sobie radzić z tą okrutną rzeczywistością w której zabrakło ukochanej osoby? Wspomnienia strasznie bolą, a z miejsca trzeba się w końcu ruszyć, by doszczętnie nie oszaleć z rozpaczy.
Sięgając właśnie po tę powieść oczekiwałam lekkiej, przyjemnej lektury, która pozwoliłaby mi choć na chwilę się odprężyć po ciężkim tygodniu jaki przeżyłam. Niestety okładka całkowicie odbiega od treści powieści. W środku skrywa bardzo przejmującą historię bohaterki, której towarzyszy jej ból, smutek, cierpienie oraz myśli które powracają niczym bumerang, cztery puste ściany i ogromna dziura w sercu. To opowieść o samotności, o tym jak bardzo cierpimy po stracie osoby, która wiele dla nas znaczyła. Pojawia się także strach przed nowym związkiem, przed tym, że ostatecznie pozostanie się singlem. Czy nieustanne poszukiwania partnera są dobrym rozwiązaniem? Czy ciągła klasyfikacja ich zalet i wad przyniesie oczekiwany efekt szczęścia?
Gert przez ostatnie lata żyła w szczęśliwym związku. Jednak pewnego dnia jej cudowny świat runął jak domek z kart. Niespełna trzydziestoletnia kobieta dołączyła do grona singielek. Trudno się jej pogodzić z tym, co się stało od czasu wypadku samochodowego, w którym zginął jej mąż. Kobiecie wciąż się wydaje, że to tylko zły sen z którego niebawem się wybudzi i znowu będzie tak jak dawniej. Jednak rzeczywistość jest zbyt prawdziwa. Ból rozsadza serce, wciąż powracające wspomnienia utrudniają normalne funkcjonowanie, zamiast iść w końcu do przodu, stoi się usilnie w miejscu. Przyjaciółki usilnie starają się wyciągnąć Gert z letargu, zabierają ją ze sobą do baru, gdzie mają nadzieję poznać interesujących mężczyzn. Kobiecie nie uśmiecha się brać w tym udziału, ale perspektywa przebywania kolejnego samotnego wieczora w domu sprawia, że godzi się na ich propozycję. Tam poznaje mężczyznę. Ma na imię Todd. Co z tego wyniknie? Musicie sięgnąć po książkę, aby się o tym przekonać.
Autorka w swojej powieści porusza bardzo ciekawe tematy. Z główną bohaterką można bez problemu się utożsamić, często ma się wrażenie jakby cała akcja toczyła się tuż za ścianą, a my mamy bezpośredni podgląd na życie innych ludzi. Znajdą się momenty bardzo zabawne, czasem irytujące, jak na przykład zachowanie przyjaciółek głównej bohaterki powieści, które nieustannie poszukują swojej drugiej połówki. Pragną aprobaty każdego mężczyzny, często pojawiają się zgrzyty, zazdrości o to, że ktoś inny jest szczęśliwy ich kosztem. To pokazuje jak działa syndrom singla. Są też momenty smutne, a zarazem radosne, gdy wraz z bohaterką powracamy do przeszłości poznając jej związek z ukochanym, co w nim ceniła, za co kochała.
Jednym słowem książka jest świetna, bardzo szybko się ją czyta, czytelnik z wielkimi wypiekami na twarzy z zapartym tchem poznaje dalsze losy i zmagania głównej bohaterki. Gorąco polecam.
Tytuł: Druga runda
Autor: Lissner Caren
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 352
Ocena: 5/6
Komentarze
Prześlij komentarz