Kolejny raz zawitam w górskie rejony. Co roku z dziadkami wybieram się nad różne części Wisły. Raz na wschodzie, a raz na zachodzie. Uwielbiam te podróże, pejzaże, wspinaczki, zapachy lasu, szum wody, góralskie zwyczaje. To mój raj na ziemi. Kocham tam wracać, mogę wyciszyć się, odpocząć od miasta, zgiełku i duchoty. Ładuje akumulatorki na kolejne działania.
I tym razem nie mogło zabraknąć wyjazdu w tamte okolice. Gdy tylko pada pytanie, gdzie jedziemy na wakacje odpowiadam bez zastanowienia: W góry. I tak się dzieje. Bierzemy najpotrzebniejsze rzeczy i ruszamy. Czy deszcz, czy słońce, zawsze znajdziemy dla siebie zajęcie, by pozwiedzać znajome okolice. Wejść na Cieńków, Baranią Górę, zamoczyć się w wodzie, zjeść oscypka, znaleźć się niedaleko domu prezydenta, na skoczni Małysza, zobaczyć zwierzątka pod ochroną.
Komentarze
Prześlij komentarz