Maria
Ulatowska
– To wszystko z nudów, wysoki sądzie, wszystko z nudów. Pisanie
wydało mi się odtrutką na nudę i prozę życia.
Jacek
Skowroński
– Z najczystszego lenistwa. Pisarz nie musi codziennie podpisywać
listy obecności, może oddawać się pasji w dowolnej pozycji oraz
miejscu, nie wyłączając, windy, kabiny prysznicowej ani
nadmorskiej plaży. Postanowiłem więc zdobyć pieniądze i sławę
w najprostszy sposób, jaki mi przyszedł do głowy.
2.
Skąd wziął się pomysł by wspólnie napisać powieść? Od
dłuższego czasu państwo planowali współpracę?
M.U.
- Duet Ulatowska-Skowroński to nie była planowana współpraca. To
było spontaniczne uderzenie literackiego pioruna, który walnął w
nas obojga. Nie mogliśmy mu się oprzeć. No więc – zaczęliśmy
wspólne spotkania, z których teraz rodzi się już druga książka.
J.S.
– To był mój pomysł, poprzedzony masą zabiegów
towarzysko-kulinarno-dyplomatyczno-kryminalnych. Miałem w zanadrzu
jeszcze szantaż oraz groźby karalne, jednak partnerka
nadspodziewanie prędko zaniechała oporu. Widać kobieca intuicja
podpowiedziała jej, że dalszą eskalację napięcia lepiej
przenieść na karty powieści.
3.
A ile państwo poświęcili czasu na napisanie Autorki? Jakie
wydarzenia opisywało się najtrudniej w całej powieści?
M.U.
– Autorkę pisaliśmy około roku – dość długo, ale nie
poświęcaliśmy całego czasu na pisanie tylko tej książki. Każde
z nas pisało równolegle swoją odrębną powieść. Najtrudniejszy
był moment, w którym okazało się, że zabija zupełnie ktoś
inny, niż miał zabijać. Ale – gdy ma się takiego partnera jak
J.S., wszystko robi się proste.
J.S.
– Ja poświęciłem na napisanie „Autorki” całe życie.
Tworzenie jest procesem, na który składa się suma doświadczeń,
nabyta wiedza, obserwacje siebie i innych w sytuacjach codziennych a
także skrajnych. Najtrudniej opisuje się wydarzenia zupełnie
zwyczajne w taki sposób, by czytelnik nie ziewał, ale przeczuwał
nadciągające trzęsienie ziemi…
4.
Stają państwo oko w oko z mordercą z książki ,,Autorka". Co
się dzieje? Co państwo czują?
M.U.
– Pytam: „czy było warto?”. Odpowiedzi nie zdradzę, bo
zdradziłabym, kto i dlaczego mordował.
J.S.
– Wszystko zależy od okoliczności. A zwłaszcza od tego, czy
jesteśmy sami. Lubię swoich bohaterów, niemal bez wyjątku, i
najczęściej ich pierwowzory mam zapisane w pamięci telefonu. Choć
nie wszyscy z nich o tym wiedzą…
5.
Jakimi zasadami kierują się państwo podczas pisania?
M.U.
–
Jesteśmy bezczelni, nieprzyzwoici i bez zasad.
J.S.
– W życiu hołduję jedynej zasadzie mającej sens, zważywszy, iż
jest ono podróżą w jedna stronę: Żyj tak, by twój trup
uśmiechał się w trumnie! Moi bohaterowie, siłą rzeczy, nie
sprzeniewierzają się zasadom autora.
6.
Kto jest państwa ulubionym pisarzem/pisarką i dlaczego?
M.U.
– Moim ulubionym pisarzem jest Jacek Skowroński. Zachwycam się
Jego stylem pisania i sposobem prowadzenia fabuły. Na drugim miejscu
mogę wymienić Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Na pytanie –
dlaczego? – chyba odpowiadać nie muszę. Mogę tylko powiedzieć,
dlaczego jest na drugim miejscu. Bowiem to nie z nim prowadzę
wspólne życie literackie.
J.S.
– Moi ulubieni pisarze już nie żyją. Współcześni, a zwłaszcza
ci, których znam osobiście, wywołują zbyt ambiwalentne uczucia,
bym wskazał jakiegoś palcem.
7.
Jakie wspomnienia z dzieciństwa pamiętają państwo do dziś?
M.U.
– Dziwne, ale nie pamiętam pierwszej książki. Pamiętam
natomiast, jak mama kupiła mi mój pierwszy w życiu rowerek. Z
którego natychmiast zleciałam. Ale wsiadałam tak długo, aż
wreszcie nie spadłam.
J.S.
– Kluski lane, ohyda. Pierwszy trzykołowy rowerek, pierwsza
pocałunek, pierwsza miłość, po raz pierwszy złamane serce. I
jeszcze parę rzeczy, które już nigdy później nie smakowały tak
samo.
8.
Czyje zdanie cenią sobie państwo najbardziej, jeśli chodzi o
państwa książki?
M.U.
– Jeśli chodzi o moje książki pisane samodzielnie –
najważniejsze jest dla mnie zdanie mojego wydawcy. Przy książkach
pisanych z Jackiem Skowrońskim – najpierw najbardziej liczę się
z Jego zdaniem.
J.S.
– Liczy się wyłącznie opinia partnerki. Zarówno przed, w
trakcie, jak i po wszystkim.
9.
Z czym kojarzy się państwu dom rodzinny?
M.U.
– Bardzo krótko miałam coś takiego, więc nie pamiętam. Dlatego
wszelkie ciepło rodzinne ujawniam w swoich książkach.
J.S.
– Z miejscem, z którego uciekałem o tysiące kilometrów. Może
dlatego, by mieć, dokąd wracać.
10.
Gdyby państwo nie zajęli się pisaniem, to czym innym by się
państwo zajmowali? Znaleźli inną pasję?
M.U.
– W ogóle nie wyobrażam sobie teraz życia bez pisania, bo choć
zaczęłam pisać dość późno, innej pasji nie przewiduję.
J.S.
– Zostałbym płatnym mordercą. Każde zajęcie powinno przynosić
choć odrobinę satysfakcji.
Komentarze
Prześlij komentarz