Dokąd teraz?



Lili Czarnecka to wysoka kobieta o ciemnych, gęstych włosach, które swobodnie opadają na ramiona. Mimo czterdziestki wygląda ponętnie. Czas obchodził się z nią nader łagodnie, ale pomagała biologii w tym by świetnie wyglądać. Obsesyjny lęk przed starością wyganiał ją do gabinetów kosmetycznych. Wmasowywała w siebie tony balsamów, maseł. Codziennie uważnie lustrowała swoje ciało. Milimetr po milimetrze. Wypatrywała każdą niedoskonałość.

Lili to nietypowa matka. Nie potrafiła zbliżyć się do własnej córki Sary. Trudno było jej nauczyć się życia razem z córką, której nie znała. Sara jednak przywykła do takiego stanu rzeczy. Matka poświęcała jej niewiele czasu i uwagi, więc od najmłodszych lat musiała radzić sobie sama. Lili nie miała potrzeby tworzenia więzów. Nie lubiła być ograniczana przez relacje, stosunki, miłosne zobowiązania, które są destrukcyjne, sprawiają ból i rodzą rozczarowania. Dzięki temu Lili nie płakała nigdy.

Kobieta urodziła się w małym miasteczku Bieżunia. Jednak z czasem miała dość tego maleńkiego miasteczka, wścibskich oczu i ciągłego zaglądania w życiorys. Dlatego z córką wyprowadziła się do Warszawy, pomimo, że nie cierpiała wielkich miast, wszechobecnego pośpiechu, idiotycznego stania na czerwonym, dźwięków i ruchu, które nie kończyły się nawet za zamkniętymi drzwiami. Więc dlaczego wybrała Warszawę? Podobała się jej wszechobecna anonimowość. Nie musiała wciąż uśmiechać się i kłaniać na każdym kroku. A kiedy nawet czuła na sobie taksujące spojrzenia, nie robiły na niej żadnego wrażenia.

Któregoś dnia wybrała się do ginekologa, gdyż chciała by ktoś porządnie ją zdiagnozował, skierował na badania. Przed kilkunastoma miesiącami jej organizm zwariował. Żadnej pewności, od jakiegoś czasu nie wiedziała, co może się przytrafić, jakieś krwawienia, bóle. Nienawidziła niespodzianek. Zawsze było tak jak chciała. Ale ostatnimi czasy wszystko wymykało się spod kontroli. Tam właśnie w gabinecie pozostawiła telefon. Ewa kobieta, która była następna w kolejce postanowiła oddać zgubę prawowitej właścicielce. 

Dwie kobiety- jedna wymuskana, perfekcyjna, idealna dama. Druga natomiast ładna, ale naznaczona upływającym czasem ze zniszczonymi paznokciami. Po tym spotkaniu odmieni się ich życie? A może kobiety ze sobą się zaprzyjaźnią? Nie dowiecie się jeżeli nie przeczytacie.

Bardzo zaciekawiła mnie okładka jak i opis książki, dlatego chętnie zabrałam się za tę powieść. Poznajemy życie Lili, jej córki, mężczyzn z jakimi żyła i wiele innych postaci. Lecz główną rolę w całej powieści obejmuje Lili, oraz Ewa. Lili to bardzo nietypowa kobieta, strasznie dba o swój wygląd,  jest próżna, zapatrzona w sobie, owija mężczyzn wokół palca, a córkę traktuje jak zło konieczne, albo po prostu nie zwraca na nią żadnej uwagi. Ewa natomiast jest kobietą, która nie pracuje, a zajmuje się domem. Jej życie jednak nie tak miało wyglądać, całkiem inaczej sobie go wyobrażała. Skończyła magisterkę sztuki, a jej mąż obiecywał jej dogodne i udane życie. Lecz na prawdę pozostała kurą domową, a jej mąż nie pozwalał powrócić do pracy.

Co do całości opowieści jestem średnio do niej nastawiona. Nie jest ani zła, ani za dobra. Taka przeciętna dobra na rozluźnienie, dlatego z przyjemnością zabrałam się za tę książkę. Podarowała mi przyjemne chwile, trochę złości, smutku, radości, a także zaciekawienia co wydarzy się dalej. I pomimo skakania przez różne wydarzenia z życia bohaterów potrafiłam skupić się na fabule, oraz na różnych wydarzeniach.

Autorka napisała ciekawą książkę, która zawiera dobrze wykreowanych bohaterów, a także bardzo ciekawe opisy różnych wydarzeń. Pani Iwona posiada bogate słownictwo, które możemy dostrzec w kolejnych stronach jej powieści. Potrafi zaciekawić, zainteresować, zaskoczyć, zdenerwować, a także zasmucić. Każdy odnajdzie w niej coś dla siebie by choć na chwilę oderwać się od codziennego życia. Polecam.

Tytuł: Dokąd teraz?
Autor: Iwona Żytkowiak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 488
Ocena: 4/6

Komentarze