Czy wspominałam, że cię kocham?



Szesnastoletnia Eden Munro spokojnie żyła sobie z mamą w Portland w stanie Oregon. Pewnego dnia po trzech latach milczenia, ojciec zaprasza ją, by spędziła całe lato u niego w słonecznej Santa Monika wraz z nim i jego nową rodziną. Dziewczyna na początku nie chce się zgodzić, wciąż ma ogromną urazę do człowieka, który porzucił nie tylko jej mamę, ale także ją. 
Jednak w końcu ulega, ale tylko dlatego, że będzie mogła zaznać zupełnie inne życie jakiego jeszcze nigdy nie poznała: szalone imprezy, alkohol, łamanie wszelkich zasad. Tam poznaje nie tylko macochę i przyrodnich braci, ale też przyjaciół z którymi może się spotkać, gdy rodzinna sielanka jaką chce stworzyć jej ojciec, da jej popalić. Jedyną zagadką jakiej nie potrafi odgadnąć jest Tyler, jej najstarszy przyrodni brat. Chce go za wszelką cenę rozgryźć, zburzyć mur, który wokół siebie zbudował, ale to nie będzie takie łatwe. Ciągle się jej wymyka najróżniejszymi sposobami, doprowadza ją do wściekłości, irytuje ją, podnosi jej ciśnienie. Gdy w końcu udaje jej się do niego dotrzeć, serce Eden budzi się do życia. Ta miłość miała się nigdy nie zdarzyć. Nie mogą być ze sobą i są tego świadomi, ale czy ich uczucia, które się przyciągają będą w stanie zrozumieć, że nic z tego nie wyjdzie?

Zachęcona opisem okładki zabrałam się za czytanie historii przygód Eden. Na początku sceptycznie byłam do niej nastawiona, jednak po pewnym czasie mur, którym się odgrodziłam od powieści runął jak z bicza strzelił. Porwała mnie w swój świat, zachwyciła i rozkochała. Nie myślałam, że Eden i Tyler tak bardzo zawładną moim życiem. Z wypiekami na twarzy poznawałam ich dalsze przygody, towarzyszyłam im w codziennym życiu, obserwowałam ich zmagania z przeciwnościami losu. Wraz z Eden próbowałam rozgryźć Tylera jednak za każdym razem wymykał mi się, zadziwiał swoim zachowaniem, doprowadzał do złości, irytacji, podnosił mi ciśnienie. Jeszcze w życiu nie poznałam tak tajemniczego faceta jakim był Tyler. Nie dziwię się, że Eden tak bardzo się do niego ciągnęło. 

Nie tylko mamy okazję poznać historię bohaterów, ale także słoneczną Kalifornię. Sama chciałam ją zawsze odwiedzić, a dzięki tej powieści mogłam tam być nie ciałem lecz duszą. Powieść jest bardzo lekka, błyskawicznie się ją czytało. Tekst jest płynny, więc czytelnik nie ma trudności w zapoznaniu się z jej treścią. Momentami chciałam książkę odłożyć zirytowana zachowaniem Tylera jednak ciekawość wzięła górę nad złością i nie mogłam się wręcz od powieści oderwać. Skradła moje serce, oderwała od codziennych obowiązków, umiliła mi czas, sprawiła, że moja ciekawość wzrastała z każdą kolejną kartką, nie pozwalając mi ani na moment się zatrzymać. 

Autorka moim zdaniem napisała bardzo ciekawą książkę, która świetnie odnajduje się w rzeczywistym świecie. Porusza nie tylko tematy zakazanej miłości, ale także różne życiowe problemy, które często inni bagatelizują. Zetknęłam się z wieloma powieściami, które posiadają taką tematykę, jednak ta konkretna powieść jest niezwykła na swój sposób. Z ogromnym zainteresowaniem obserwujemy ich wzloty i upadki. Moja ciekawość jednak nie została zaspokojona tylko jeszcze bardziej podsycona do granic możliwości. Zakończenie pozostawia w ogromnym niedosycie i na pewno sięgnę po dalszą część tej wspaniałej powieści. Gorąco polecam. 

Tytuł: Czy wspominałam, że cię kocham?
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo: Ferria Young
Ilość stron: 408
Ocena: 5/6

Komentarze

  1. Jędrek świeżo po lekturze, bardzo miłe ją wspominam i czekam na więcej ;)
    Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam ochoty na czytanie tej książki, jednak po twojej recenzji to się zmieniło :) Postaram się zdobyć :) Pozdrawiam i zapraszam. http://ksiazka-moim-zyciem.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz