Calder. Narodziny odwagi- powieść, która zachwyciła mnie pod każdym względem.


Miłość to niesamowite uczucie. Kiełkuje stopniowo w sercach dwojga ludzi, by później stać się pięknym, dojrzałym kwiatem o niesamowitym zapachu. Jednak jak to w życiu bywa, nic nie przychodzi z łatwością. Dookoła żyje zło, które będzie chciało zniszczyć to, co piękne, delikatne, czyste i nieskazitelne. Miłość będzie wystawiana na próbę. Będzie musiała przejść wiele nieutartych ścieżek, by później móc żyć długo i szczęśliwie. Ale czy poradzi sobie w międzyczasie? Czy nie podda się w połowie drogi, by zawrócić? Czy poradzi sobie z przeciwnościami losu? A przede wszystkim, czy pokona zło?

To moje drugie spotkanie z twórczością autorki i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona jej piórem. Potrafi czytelnika wciągnąć w fabułę od pierwszych stron, a ciekawość sprawia, że nie sposób oderwać się od książki do samego końca. W tej jak i poprzedniej powieści autorka świetnie wykreowała postacie. Każdej z nich poświęciła tyle uwagi, by jak najlepiej nam ich zobrazować, nadała ciekawy charakter, historię z nimi związane. Są bardzo barwni, prawdziwi, z łatwością można się z nimi utożsamić. Jej opowieści są przepełnione różnymi emocjami, które owijają czytelnika w swoje macki, gdy tylko otworzy książkę. Rzuca na głęboką wodę, porusza serce, wdziera się w najczulsze zakamarki duszy, daje nadzieję, że historia dobrze się zakończy, po czym bezlitośnie ją odbiera wlewając w nas niepokój, strach, niepewność. Każdą powieść autorki mogę wziąć w ciemno. Jestem przekonana, że zawsze obdaruje mnie niezapomnianymi wrażeniami, które będą mi towarzyszyć jeszcze przez długi okres czasu.

Calder od zawsze wychowywał się w zamkniętej społeczności zwanej Akadią- w miejscu, w którym panowały inne prawa, poglądy. On jak i reszta mieszkańców wierzy w wiele bóstw, czyta świętą księgę Hectora, oraz oczekuje spełnienia się przepowiedni- powodzi, która zaleje świat, a ich zabierze do innego wymiaru zwanego Elizjum. Jednak, żeby przepowiednia się ziściła, Hector musi odnaleźć swoją ukochaną, wybrankę bogów. I tak się stało, niestety ukochana okazała się małą dziewczynką, która dopiero w wieku pełnoletności mogła wszystkich poprowadzić do szczęśliwego końca. W międzyczasie między małym Calderem, a Eden rodzi się fascynacja, która stopniowo kiełkuje w ich sercach i przeradza się w miłość . Ukradkowe spojrzenia, uśmiechy, aż któregoś dnia ich drogi się krzyżują. Co z tego wyniknie? Jak historia się potoczy? Czy uczucie między dwójką bohaterów ma szansę przetrwać?

Autorka poruszyła bardzo ciekawy, a zarazem trudny temat. Pierwszy raz spotkałam się z taką tematyką we współczesnej powieści. Zamknięty świat, który ma chronić mieszkańców przed pychą, egoizmem i różnymi grzechami, które kuszą, by zejść z utartej ścieżki do spełnienia. Pan i władca, który rozmawia z bogami, który sam dobrze wie, co potrzebuje jego społeczność, by być szczęśliwą. Czytając książkę miałam wrażenie, że autorka przebywała w Akadii, jej epicentrum, gdzie skrzętnie notowała wydarzenia jakie miały tam miejsce. 

Historia jest bardzo realistyczna, prawdziwa. Czytelnik przenosi się do świata bohaterów, obserwuje ich z zainteresowaniem, może im towarzyszyć na każdym kroku. Z jednej strony opowieść bardzo mnie fascynowała, z drugiej przerażała. To jak człowiek potrafi użyć siły perswazji do tego, by przekonać innych do swoich racji, że robi to dla ich dobra. Wiele emocji towarzyszyło mi, gdy pochłaniałam kolejne strony powieści. Jednak momentami musiałam książkę odłożyć na półkę, gdyż nadmiar wrażeń dawał o sobie znać silnym bólem głowy, lub ogromnym wzburzeniem przy postępowaniu guru wspólnoty, którego szczerze nieraz chciałam udusić. Autorka doskonale zobrazowała zachowanie władcy, a także mieszkańców sekty. Pozwoliła zobaczyć nieznany mi dotąd świat, poznać przeróżne emocje, zachowania. 

Plusem książki jest też fakt przeplatania historii dwóch osób- Eden i Caldera. Dzięki temu mogłam poznać opowieść z dwóch różnych perspektyw. Zajrzeć w głąb ich podświadomości, poznać ich myśli, emocje, historie, oraz przeżycia. To jeszcze bardziej przybliżyło mnie do tej powieści i zaangażowało w losy bohaterów, by kibicować im, żeby ich wspólna opowieść skończyła się dobrze. Nie zabrakło też cudownej miłości, która jak ciepła kołderka otulała mnie i moje serce, ciekawych zwrotów akcji, niepewności, wszechogarniającego strachu, cierpienia bohaterów, a także ogromnej siły, by spełniły się marzenia o szczęściu. 

Obok tej lektury nie można przejść obojętnie. Gdy tylko się przed nią otworzysz, owinie się wokół ciebie jak wąż, by kusić, a zarazem zadawać ból. A kiedy zamkniesz ją z powrotem nie uwolnisz się spod jej uroku na bardzo długo. Gorąco polecam.

Tytuł: Calder. Narodziny odwagi
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Septem
Ilość stron: 376
Ocena: 6/6

Komentarze