1. Jak
zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
3.
Dlaczego wyjechałaś do Izraela? Co sprawiło, że podjęłaś
taką decyzję ?
4.
Co Cię urzekło w Izraelu?
6.
Twoja ulubiona książka z dzieciństwa? Dlaczego ona?
7.
Z jakim bohaterem swojej książki najbardziej się utożsamiłaś i
dlaczego?
8.
Po jaką literaturę najczęściej sięgasz i dlaczego?
10.
Kto był Twoim pierwszym czytelnikiem? Jaka była jego opinia, gdy
ją przeczytał?
To
było bardzo dawno temu. Kiedy byłam, jak pamięć mnie nie myli, w
drugiej klasie podstawówki napisałam do szkolnej gazetki swój
pierwszy artykuł. Było to sprawozdanie z wycieczki klasowej. Potem
pojawiały się kolejne artykuły. Oczywiście miały niewiele
wspólnego z „prawdziwymi” artykułami, jakie znamy ze
współczesnej prasy, ale tak właśnie wyglądały początki mojej
przygody z pisaniem. Po szkole podstawowej, będąc w liceum, sama
założyłam gazetkę szkolną „Debiut”. Wraz z kilkoma
zaprzyjaźnionymi osobami głównie z mojej klasy, pisaliśmy nie
tylko sprawozdania z różnych wydarzeń, ale mieliśmy rubrykę z
wierszami, wywiadami z nauczycielami, z ciekawostkami kulturalnymi
etc. Myślę, że to właśnie szkolna pasja do dziennikarstwa
ukształtowała w jakimś stopniu mój obecny stosunek do pisania.
2. Skąd
wziął się pomysł na stworzenie ,,Niny, prawdziwej historii”?
Dlaczego od niej chciałaś zacząć swój debiut?
To
dość trudne pytanie. Zawsze chciałam napisać książkę i od
najmłodszych lat wierzyłam - mówiąc nieskromnie - że mi się to
uda. Inspiracją do jej napisania było niemalże wszystko to, co
mnie otaczało. Z wykształcenia jestem prawnikiem, więc główny
bohater Daniel też nim jest; związana jestem z Warszawą (tam
kończyłam studia, podejmowałam pierwszą w życiu pracę), ale
również z Wolsztynem - małym, wielkopolskim miastem. Rzeczą
naturalną więc było, że wykorzystam te dwa miasta w swojej
książce. Sam pomysł na fabułę zrodził się dość
spontanicznie. Dużo pomysłów przychodziło mi w trakcie
pisania „Niny,
prawdziwej historii”.
Może
zacznę od tego, że nigdy nie planowałam przeprowadzki do Izraela,
mimo że mieszkają tam moi bliscy. Po nawiązaniu współpracy z
jedną z wolsztyńskich gazet, sądziłam, że już na dobre
zakorzenię się w Wielkopolsce, a w Warszawie (w której tyle lat
mieszkałam) będę tylko sporadycznie. Ale jak to w życiu bywa, los
płata nam ciągłe figle. Po odebraniu ogólnopolskiejgo
wyróżnienia „Local Press 2014” w kategorii wywiad i
publicystyka na Zamku Królewskim w Warszawie, zaproponowano mi
współpracę m.in. z „Gazetą Wyborczą”. Początkowo miałam
pisać reportaże, ale pewnego dnia, wiedząc, że biegle władam
językiem hebrajskim, zasugerowano, czy nie chciałabym poznać pracę
korespondentki w Izrealu. Było to dla mnie dużym zaskoczeniem.
Pamiętam, że dość długo rozważałam w/w propozycję i w końcu
się zdecydowałam. Spakowałam w wielką walizkę ubrania,
najpotrzebniejsze kosmetyki, kilka książek i... w Jerozolimie
jestem do dziś.
Co
mnie urzekło w Izraelu? Hm...mnóstwo rzeczy!!! Jadąc do Izraela
trzeba sobie uzmysłowić, że kraina, w której w czasach biblijnych
chodziło się po wodzie i za życia wstępowało do nieba, dziś
jest zupełnie inna. Chałaty i boborowe czapki ortodoksyjnych Żydów
mieszają się z przezroczystymi bluzeczkami skąpo odzianych
Izraelek. To państwo bałaganu, krzyku, kłótni, czasu, który
zawsze się spóźnia i przekonania, że nie ma po co się martwić,
bo Bóg czuwa nad swoim narodem i ha'kol ihije be'seder- „wszystko
będzie dobrze”. Swoją magię ma także czas szabatu. W Izraelu
już w piątek ok. godziny 15- 16 zamyka się wszystkie sklepy, a
ruch komunikacyjny zanika. Wszyscy idą do swoich domów i szykują
się na piątkowo- sobotnie święto. Izrael to magiczne miejsce,
pełne niesamowitych miejsc; Mieszkańcy Izraela mawiają, że
Jerozolima to miasto religii, Tel Awiw zabawy, a Hajfa przemysłu. I
coś w tym jest, zwłaszcza, kiedy w Jerozolimie zbiera się tłum
Żydów pod Ścianą Płaczu, w meczetach rozbrzmiewają modlitwy
gorliwych muzułmanów, chrześcijanie z różnych stron świata
podążają Drogą Krzyżową, to w Tel Awiwie trwa właśnie Parada
Równości...
5.
Czy piszesz teraz jakąś nową książkę? Jak tak to o czym?
Możesz zdradzić?
Nad
drugą książką już pracuję. Na pewno będzie znacznie grubsza
od „Niny,
prawdziwej historii”. Na
razie mogę zdradzić tylko tyle, że akcja powieści będzie działa
się w latach nam współczesnych, ale również w okresie II
Rzeczpospolitej. Pojawi się - podobnie jak w „Ninie…” -
wątek miłosny, będzie też zagadka do rozwiązania, ciąg
niewyjaśnionych morderstw sprzed lat… Mam nadzieję, że książka
przypadnie Czytelnikom do gustu. Poza tym, jak mawiają niektórzy,
prawdziwego pisarza poznaje się dopiero po jego drugiej książce.
Przede mną więc wielkie wyzwanie!
Kocham „Nędzników” W.
Hugo. Jest dla mnie powieścią sentymentalną, ponieważ w czasie
któregoś Bożego Narodzenia dostałam ją od mamy. Była to
wyjątkowa książka, ponieważ była pierwszą „poważną”
lekturą, jaka pojawiła się w mojej, wówczas dziecięcej,
biblioteczce. Najpierw czytała mi ją mama, a kiedy już doskonale
radziłam sobie z alfabetem, sięgałam po nią sama. Dziś mam
kilkanaście wydań„Nędzników”.
Niektóre z nich to prawdziwe rarytasy dla kolekcjonerów.
Ale będąc małą dziewczynką,
kiedy „Nędznicy” byli dla mnie za poważną powieścią, to
zaczytywałam się w „Kubusiu Puchatku”, „Muminkach” czy
baśniach Andersena.
Oj, nie wiem (śmiech). Myślę, że
w każdej postaci można znaleźć kawałek mnie.
Czytam
prawie wszystko, co wpadnie mi w ręce
(poza
poezją).
Już
wielokrotnie mówiłam, że moim ulubionym autorem jest Wiktor Hugo.
Uwielbiam także Marię Dąbrowską, Carlosa Ruiza Zafona, Małgorzatę
Gutowską- Adamczyk, Zygmunta Miłoszewskiego, Hannę Krall. Obecnie
czytam „Tajemnicę domów Helclów” Maryli Szymiczkowej.
9.
Co czułaś, gdy zobaczyłaś swoją książkę na półkach
księgarń?
To było bardzo miłe uczucie.
Utwierdziło mnie również w przekonaniu, że czasami warto walczyć
o swoje marzenia.
Moim pierwszym czytelnikiem i
jednocześnie krytykiem była wieloletnia przyjaciółka, którą
poznałam jeszcze w trakcie studiów prawniczych w Warszawie.
Agnieszka była tą osobą, która na bieżąco otrzymywała ode mnie
drogą e-mailową świeżo napisane rozdziały „Niny...”. W
jakimś stopniu na pewno mi pomogła przy pisaniu tej książki,
ponieważ była dla mnie takim „głosem czytelnika”. Myślę, że
na pojawienie się „Niny...”
Komentarze
Prześlij komentarz