Wskazanie punktu, który zapoczątkował moją
przygodę z pisaniem wcale nie jest łatwe. Mogłabym powiedzieć, że
to zaczęło się w chwili, gdy usłyszałam o konkursie
organizowanym przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Gdy jednak
spojrzeć na to głębiej, rodzi się pytanie: dlaczego w ogóle
chciałam wziąć w nim udział? Skąd przypuszczenie, że wiem, jak
napisać książkę? O ile odpowiedź na pierwsze pytanie może być
prosta – chęć sprawdzenia się, podjęcie wyzwania. Z drugim już
trudniej. Jestem zagorzałą czytelniczką, nie myślałam jednak o
pisaniu. Kiedy zabierałam się do pracy nad „Nie licząc kota”
miałam pewną wiedzę teoretyczną, wyniesioną ze studiów, i
wieloletnie obserwacje efektów pisarskiej pracy innych. Mimo to
napisanie powieści wydawało mi się zadaniem niewykonalnym.
Żałowałabym jednak, gdybym nie podjęła próby. Okazało się, że
wyobraźnia i odrobina dyscypliny są niezbędnymi składnikami.
Pomogło również bieganie i wsparcie rodziny.
2. Odmieniło
to Twoje życie?
Jeśli pytasz, czy w moim życiu nastąpiła jakaś
spektakularna zmiana, to nie. Jednak każde działanie, które
podejmujemy, prowadzi do różnych zmian w naszym życiu. Takich
właśnie, drobnych, ale istotnych zmian było kilka. Po pierwsze
znalazłam satysfakcjonujące, przyjemne zajęcie. Po drugie poznałam
inne piszące osoby, z niektórymi z nich połączyły mnie serdeczne
przyjaźnie. Po trzecie poznałam samą siebie z zupełnie innej
strony.
3. Skąd wziął się pomysł na stworzenie ,,Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna''? Jakie wydarzenia opisywało się najtrudniej w całej powieści?
3. Skąd wziął się pomysł na stworzenie ,,Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna''? Jakie wydarzenia opisywało się najtrudniej w całej powieści?
Kiedy
przeczytałam o konkursie WNK nie od razu siadłam do pisania. Myśl
o wzięciu udziału chodziła mi po głowie, ale decyzja nie była
podjęta. Ponieważ biegam, to na każdym trening u o tym myślałam.
Czy mogę coś na pisać? O czym byłaby ta historia? W głowie
pojawiały się pojedyncze sceny, fragmenty dialogów, bohaterowie. W
pewnej chwili zorientowałam się, że właściwie wszystko mam już
wymyślone, wystarczy usiąść i zapisać.
O
czym pisało się najtrudniej? Myślę, że o młodości Joasi. Miała
szczęśliwe dzieciństwo i nagle wszystko się zawaliło. Rodzice
wyemigrowali za chlebem, ona została z ciotką, która nie potrafiła
zaprzyjaźnić się z nastolatką. Chciałam, żeby czytelniczki
zrozumiały, co Joasia wtedy czuła.
4. Skąd
czerpiesz inspiracje? Z życia, z własnych doświadczeń?
To,
jak postrzegamy świat, jest sumą pewnych życiowych doświadczeń,
nie da się od tego uciec, dlatego na pewno moje doświadczenia są
obecne w książkach. Staram się jednak nie odwoływać wprost do
tego, co przeżyłam. Powieść to fikcja i ma być wymyślona, a
wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest po prostu
przypadkowe.
5. Czy
wczuwasz się w bohaterów jakich opisujesz? Co wtedy czujesz?
Opisywanie
bohatera, to trochę aktorstwo. Na chwilę muszę zapomnieć, kim
jestem i wcielić się w osobę, która jest ode mnie inna – ma
inny charakter, doświadczenia, poglądy i przyzwyczajenia. Czasem
przychodzi to łatwo, czasem trudniej, ale jest niezbędne do
zrozumienia postaci i wiarygodnego jej przedstawienia. Jeśli autor
nie lubi bohatera, nie polubią go czytelnicy, jeśli autor nie
rozumie motywacji, czytelnicy też nie zrozumieją. Dlatego mam
nadzieję, że opisując postać, czuję dokładnie to, co czytelnik,
kiedy o niej czyta.
6. Jak sądzisz, młodzież czyta teraz więcej książek, czy
raczej mniej?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej
strony mamy alarmujące statystyki, ale pamiętam, że wśród moich
koleżanek w szkole były takie, które nie lubiły czytać, czy
wręcz otwarcie mówiły, że nie czytają. Ja mam zawsze jedną
odpowiedź – „Nie czytasz? Nie ma się czym chwalić”. Choć
oczywiście rozumiem, że czytanie to pasja i jeśli nie miał kto
jej zaszczepić w dziecku, to młodemu człowiekowi po prostu trudno
jest się przełamać, by zaprzyjaźnić się z książką.
Zwłaszcza, że wybór właściwej dla siebie lektury wymaga pewnej
świadomości. Mnie w pierwszych wyborach pomagali rodzice, cudowne
panie bibliotekarki ze szkolnej biblioteki i charyzmatyczny
nauczyciel języka polskiego.
Z
drugiej strony widzę wokół siebie młodych ludzi pogrążonych w
lekturze. Młode osoby, takie jak Ty, dla których czytanie jest
pasją. Z przyjemnością obserwuję książkową blogosferę i widzę
czytelniczki, które nie tylko dużo czytają, ale jeszcze znajdują
czas, by dzielić się swoimi przemyśleniami. Zarażają pasją,
pisząc o książkach. Podoba mi się entuzjazm, z jakim to robią.
7. Jak sprawić, by książki w świecie młodzieży nie
przestały istnieć?
Moim zdaniem miłość do czytania zaczyna się w
dzieciństwie. To zadanie rodziców, by zachęcać dziecko do
książek, przedstawiając mu ciekawe, dostosowane nie tylko do
wieku, ale również do zainteresowań, lektury. Kiedy dziecko idzie
do szkoły, to nauczyciele przejmują częściowo ten obowiązek.
Nauczyciel, który sam nie lubi czytać, nie zachęci do tego
uczniów. Powiem szczerze, że lista lektur pozostawia wiele do
życzenia. Na szczęście mówi się już o zmianach. Do czytania
powinny motywować osoby, które chętnie zaglądają do książek.
Trzeba głośno mówić o swojej pasji i zachęcać innych. Jeśli
któraś książka ci się spodobała powiedz o tym koleżankom,
również tym nie czytającym. Może którąś zaintrygujesz.
8. Z jakimi wrażeniami wróciłaś do domu po Targach Książki
w Katowicach?
Dla mnie targi to przede wszystkim okazja, by
spotkać się i porozmawiać z pisarzami. Jeśli na Targi Książki
w Katowicach spojrzeć pod tym kątem, to były dla mnie bardziej
satysfakcjonujące niż targi w Krakowie czy Warszawie , gdzie nikt
nie ma czasu na spokojną rozmowę. Bardzo podobał mi się sposób
zorganizowania paneli dyskusyjnych, których mogłam słuchać,
siedząc na stoisku Granice.pl
9. Zepsuł Ci się komputer, a masz dobry pomysł do zapisania...
Gdzie byś go zapisała? Zdarzyła się kiedyś taka sytuacja, że
musiałaś gdzieś indziej zapisać myśli niż na komputerze?
Należę do ludzi, którzy sprawniej piszą ręcznie,
niż na klawiaturze. W ogóle bardziej lubię pisanie ręczne.
Łatwiej mi się skupić, kiedy patrzę na końcówkę długopisu
pędzącą przez białą kartkę. Na początkowym etapie pracy każda
moja książka to góra ręcznych notatek, planów, zapisów,
obrazków. „Nalewka zapomnienia” w całości została napisana
ręcznie. W innych książkach stosunek tego, co na papierze, do
tego, co napisałam na komputerze był różny. Dlatego sytuacja, gdy
psuje mi się komputer, nie jest przerażająca.
Zawsze
mam przy sobie terminarz, który wykorzystuję jako notatnik. Kiedy
dobry pomysł przyjdzie mi do głowy w tramwaju po prostu sięgam do
torebki.
10. Wspomnienie z dzieciństwa, które pamiętasz do dziś?
Jest ich bardzo wiele. Pamiętam podwórko w
Lubaniu, przy bloku w którym mieszkaliśmy, miałam tam fajne
koleżanki i kolegów. Pamiętam szkołę i pierwszą dwóję,
pierwszy rower i to jak z niego spadłam i wylądowałam w szpitalu.
Pamiętam wakacje u babci i letnie wieczory, kiedy opowiadała o
Podolu.
11. Gdybyś znalazła się na bezludnej
wyspie z książką w ręku, jaki miałaby tytuł? Dlaczego akurat
tę książkę miałabyś ze sobą?
Nie chciałabym się znaleźć w sytuacji, kiedy
skazana byłabym na czytanie tylko jednej książki. Jest wiele
tytułów, do których wracam często i chętnie, ale nie wiem, czy
którykolwiek z nich mógłby wystarczyć na lata samotności na
bezludnej wyspie. Jeśli już miałabym być odcięta od ludzkości,
to lepiej w starym zamczysku, dysponującym pokaźną biblioteką.
12. O czym będzie Twoja nowa powieść? Jaki będzie miała
tytuł?
W tej chwili pracuję nad dwiema powieściami.
Pierwsza to opowieść o biegaczce. Praca nad nią trwa długo, bo
pisząc o własnej pasji, chce się to zrobić jak najlepiej. Druga
jest historią o kobietach, które wiele dzieli. Łączy je natomiast
miejsce, w którym mieszkają i wspólna pasja. Obie książki maja
na razie tytuły robocze, nie wiem jakie ostatecznie znajdą się na
okładkach.
Dziękuję ci Kasiu za cudowny wywiad <3 Nie mogę się doczekać twoich kolejnych książek :)
Komentarze
Prześlij komentarz