Wywiad z Ałbeną Grabowską


1. Jak zaczęła się pani przygoda z pisaniem?
Chciałam zapisać wspomnienia związane z Bułgarią, taką, jaką ja pamiętam z dzieciństwa. Utrwalić opowieści mojej babci i jej koleżanek, stare historie i legendy rodopskie. Zaczęłam od spisywania oryginalnych przepisów kuchni rodopskiej, stopniowo rozszerzałam książkę o zwyczaje panujące w Bułgarii, dodawałam fakty historyczne, opisywałam różne miejsca oczyma osoby, trochę z zewnątrz, trochę stamtąd. Ten zbiór szkiców i esejów wydał mi się dość ciekawy. Postanowiłam wysłać książkę do wydawcy i spodobała się. To był początek mojego pisania. Potem zamówiono u mnie bajkę terapeutyczną dla dzieci chorujących na padaczkę, a kiedy i to udało mi się napisać w sposób ciekawy, mój syn poprosił o bajkę napisaną „tylko dla niego i o nim”. Napisałam przygodową książkę o chłopcu, który wolał grać w gry niż żyć w realnym świecie. Akcję umieściłam w ludzkim mózgu i okazało się to pomysłem niezwykle oryginalnym. Takie były początki mojego pisania. Wreszcie zauważyłam jak wielką przyjemność sprawia mi pisanie, planowanie akcji, tworzenie bohaterów. Teraz nie mam wątpliwości, że chcę pisać dalej. 

2. Ile czasu poświęciła pani na napisanie ,,Stulecia Winnych"? Jakie wydarzenie opisywało się najtrudniej w całej powieści?
Każdy z tomów pisałam trzy miesiące. Może to dużo, może mało, trudno mi powiedzieć. Staram się mieć pewną dyscyplinę pisania. Codziennie piszę 3 do 5 stron. Co do trudności, to w pierwszym tomie rzeczywiście miałam ogromny problem. Chodzi o wątek Łucji. Władzia rodzi dziecko i oddaje je na wychowanie siostrom zakonnym. Skończyła m historię porodu Władzi i zajęłam się dalszymi wątkami. Po pewnym czasie, kiedy na kartach powieści „minęły lata”, wróciłam do przerwanej historii. Szukałam klasztoru w Brwinowie i okolicach, który istniał w roku 1915-17 i tam właśnie umieścić akcję. Jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że w Brwinowie w tych latach nie było klasztoru żeńskiego… Szukałam w Podkowie, w Milanówku, w Owczarni, nawet w Pruszkowie i nie znalazłam. Przez chwilę myślałam o Warszawie, ale to już komplikowałoby bardzo akcję, przecież bohaterka była zaraz po porodzie. Jak dotarłaby do Warszawy? .Rozważałam „wymyślenie” klasztoru. Tyle, że wszystkie miejsca i wydarzenia w książce są prawdziwe i nieuczciwe byłoby umieszczenie w akcji powieści wymyślonego zgromadzenia żeńskiego. Dwa dni szukałam nie pisząc ani słowa… Wreszcie się poddałam i pomyślałam, że trudno, dziecko można oddać do sierocińca. Okazało się, że w 1916 roku założono w Brwinowie sierociniec prowadzony przez siostry Franciszkanki. Moja powieść została uratowana. 

3. Książka wywołała u mnie ogromne poruszenie. Do teraz trzyma mnie w swojej mocy. A jakie emocje wywołała w pani? Jak pani to wszystko opisywała pojawiły się choć raz łzy w oczach?
O tak. Mnie też porusza własna historia. Nawet wydawało mi się to dziwne, taka egzaltacja. Nigdy w ten sposób nie reagowałam. Wzrusza mnie bardzo moment w którym Ania dowiaduje się o śmierci swojego przyjaciela i mentora. Podobnie wtedy, kiedy traci Pawła. Jej ukochany żeni się z jej siostrą. Musi patrzeć jak prowadzi ją do ślubu, a nie może nikomu się zwierzyć z tego, że ma złamane serce.
W drugim tomie, zdradzę, że ogromnie poruszające są losy Oli i Ewy. Nie powiem kim są bohaterki, żeby nie zdradzać fabuły, ale przy okazji poprawek i korekty zdarzyło mi się bardzo wzruszyć. Zwłaszcza, że te historie są inspirowane autentycznymi losami kobiet polskich. 

4. Co pani czuje, gdy dostaje pani pozytywne komentarze? Zdarzyły się negatywne opinie?
Pozytywne komentarze są bardzo przyjemne. Nie ma nic milszego, kiedy twoją powieść ktoś określa mianem „genialna”, prosi o więcej, zachęca innych. To z jednej strony nagroda, z drugiej przyzwolenie, zielone światło do dalszego pisania. Oczywiście zdarzyły mi się negatywne komentarze, ale nigdy „zła” recenzja. Nikt nie napisał, że jestem grafomanką i nie poprosił, żebym przestała ;-). Zdarzyło mi się raz przeczytać, że saga „nie porywa” i raz, że losy bohaterów są „przewidywalne”. Nie polemizowałam z autorkami opinii. Każdy ma prawo do własnej interpretacji. Skoro ktoś potrafi przewidzieć losy bohaterów, to pewnie powieść wydaje mu się nudna i przewidywalna. Na szczęście to pojedyncze głosy. Teraz z niecierpliwością czekam na pierwsze opinie po lekturze II tomu. I oczywiście się denerwuję, czy odbiór będzie tak entuzjastyczny jak w przypadku tomu pierwszego. 

5. Gdyby udało się pani przenieść do swojej książki i wcielić się w bohatera to kto by nim był i dlaczego?
W „Stuleciu” nie bardzo chciałabym się znaleźć. Dwie wojny, tragiczne losy, stracone pokolenie. „Lot” to też tragedia głównej bohaterki. Na miejscu żadnej z dziewczyn z „Olśnień” też nie chciałabym się znaleźć. Małgosia z Lady M. to również tragiczna postać. 

6. W książce ,,Stulecie Winnych" opisuje pani różne zdarzenia z historii. Czy czerpała pani informacje z własnej wiedzy historycznej, czy musiała pani tej informacji poszukać w rożnych źródłach internetowych lub książkach historycznych by znaleźć interesujące dla pani informacje do książki?
Ponieważ chodzi o tę „małą” historię, musiałam zasięgnąć wiedzy w lokalnych źródłach. Czytałam historię kościoła św. Floriana i zapiski prywatnych osób dotyczące życia w czasie pierwszej i drugiej wojny. Niektóre notatki były dla mnie zaskakujące i wykorzystałam opowieści an kartach książki. W annałach kościoła wyczytałam na przykład, że zniszczenia w czasie I Wojny Światowej wyceniono na konkretną sumę, tj. ok. 3000 rubli. Podobnie opisano szczegółowo jak brama cmentarna została zdjęta i ukryta przed Rosjanami. Wielkie wrażenie zrobił na mnie opis tajnych szpitali polowych, które były na terenie Brwinowa. Nie miałam pojęcia i nigdy się nie zastanawiałam, gdzie operowano żołnierzy. Zawsze myślałam, że na samym froncie, albo w warszawskich szpitalach. Tymczasem w samym Brwinowie były co najmniej trzy dobrze wyposażone sale operacyjne, a operatorzy rekrutowali się z asystentów klinik Akademii Medycznej. 

7. Czy mogła by pani trochę zdradzić co będzie się działo w drugiej części ,,Stulecia Winnych"?
Drugi tom sagi obejmuje lata 1939-1968. Czytelnik pozna dalsze losy Ani i Mani. Znajdzie także odpowiedź na pytanie z którą z sióstr będzie Paweł. Którą będzie kochał, z którą żył. Również Bronia i jej losy będą miały duże znaczenie. Pojawią się nowi bohaterowie. Winni będą walczyli na różnych frontach Europy. Pojawi się wątek szwajcarski, a jeden z Winnych zawędruje aż do Nowego Jorku. Tyle mogę zdradzić. Ogromnie jestem ciekawa odbioru drugiej części. Pierwsza tak bardzo się podobała. Boję się, co z drugą częścią, czy sprosta tak wielkim oczekiwaniom. 

8. Pochodzi pani z Bułgarii, a pani imię oznacza kwitnącą jabłoń. Czy często wraca pani do swoich korzeni? Jakie zwyczaje stosuje pani w codziennym życiu?
Bardzo często wracam do bułgarskich korzeni. Jestem z tym krajem ogromnie związana przez pamięć o babci, bliskich, którzy tam mieszkają. Staram się mówić tym językiem na co dzień. Z mamą rozmawiam po bułgarsku, staram się jeździć na wakacje. Chciałabym odwiedzać Bułgarię częściej, ale nie zawsze jest to możliwe. W święta zawsze podaję potrawy bułgarskie. W Wigilię to są gołąbki w liściach winorośli i pita – chlebek w którym umieszcza się pieniążek i owoc derenia (ja umieszczam rodzynek, albo żurawinę). W czasie świąt wielkiej nocy maluję jajka na czerwono i urządzam bitwę walecznych. Znam mnóstwo powiedzonek i przysłów, którymi raczę bliskich. Poza tym mam bardzo wiele cennych pamiątek, obrusy utkane przez prababcię, ubrania uszyte przez moją babcię. Używam ich na co dzień. 

9. Czy historia trwająca w mieście Brwinów powstała z pani aktualnego miejsca zamieszkania? Dlaczego wybrała pani akurat to miejsce?
Mieszkam w Brwinowie. Umieszczenie akcji w tym właśnie miejscu wydawało mi się naturalne. Po co miałabym osadzać akcję w Sandomierzu czy Kazimierzu? To piękne miejsca, byłam tam, ale nie są „moje”. Zanim zaczęłam pisać, miałam wrażenie, że może nic tu się specjalnego nie działo i będę musiała pożyczyć sobie wątki z Podkowy Leśnej czy osławionego poetycko Milanówka. Okazało się, że w Brwinowie tyle się działo, że musiałam rezygnować z niektórych bardzo ciekawych faktów. Nie zmieściły się w i tak gęstej fabule. 

10. Kiedy znajduje pani czas na pisanie oraz czytanie książek?
To trudne, nie przeczę. Często pisanie odbywa się kosztem snu. A czytam zwykle przed snem. Zawsze bardzo dużo czytałam. Nie ma dla mnie milszej rozrywki niż wieczór z książką. Przez pisanie, czytam mniej, ale staram się być na bieżąco z ważnymi książkami.




Komentarze