,,Sprzedałem jej sen. Cudowny, wieczny sen. Przedtem grzeszyła, teraz śpi szczęśliwa. Odkupienie poprzez cierpienie, sen przez śmierć".
Kobiety zastanówcie się, czy chcecie się kochać w policjantach. Dlaczego? Bo może się to okazać bardzo niebezpiecznie...
Raz w roku w różnych zakątkach miast morderca atakuje młode dziewczyny. Przez wiele lat policja nie potrafi odnaleźć sprawcy zabójstw. Żadna z zamordowanych kobiet nie posiada cech wspólnych, ani z wyglądu, ani z charakteru co bardziej komplikuje sprawę. Sporym utrudnieniem dla prowadzących śledztwo jest również fakt zacierania przez zabójcę śladów. Jedyny trop jaki wskazuje na to, że to ta sama osoba atakuje co roku, jest pozostawiony przez niego tajemniczy list. Dlatego gliniarze nadali mu przydomek Sprzedawcy snów.
Nadkomisarz Konrad Procner i komisarz Marcin Cieślar znają się od dziecka. Mogą zawsze na sobie polegać nie ważne co im stanie na przeszkodzie. Obaj brali udział w ujęciu seryjnego zabójcy, jednak po długim nie odnalezieniu sprawcy zabójstw, braku jakiegokolwiek zaczepienia, sprawa została umorzona.
Pewnego dnia na drodze Marcina pojawia się piękna trzydziestokilkuletnia Zena, która już od samego początku zawróciła mu w głowie, zaczęła go do siebie przyciągać. Później okazuje się, że ona jak i Petra jej najlepsza przyjaciółka z którą rozumiała się bez słów, mają wiele wspólnego ze sprawą Sprzedawcy snów. Mężczyźni postanawiają na nowo wznowić śledztwo, a dwie tajemnicze kobiety, które skutecznie zawróciły im w głowach miały im pomóc w ujęciu sprawcy. Czy im się uda? Jakie jeszcze przeszkody staną na ich drodze? Nie dowiecie się jeżeli nie przeczytacie.
Już od dłuższego czasu książka wodziła mnie za nos by po nią sięgnąć, jednak nigdy nie było do tego okazji. Dzięki autorce w końcu mogłam zapoznać się z tą powieścią o której już wiele dobrego słyszałam. Hanna od samego początku rzuca nas na głęboką wodę. Wiele pytań i żadnej konkretnej odpowiedzi, do tego miłość, która tli się między głównymi bohaterami, oraz intrygujący morderca, który atakuje tylko raz do roku. Połączenie tego wszystkiego sprawiło, że książkę pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Nie potrafiłam jej odłożyć ani na moment, gdyż wydarzenia biegły w tak zawrotnym tempie, że nie byłam w stanie się nawet zatrzymać by zaczerpnąć tchu. Byłam przekonana, że książka zachwyci mnie pod każdym względem i nie myliłam się. Każdy tu coś odnajdzie dla siebie, rodzącą się miłość, rozwiązywanie zagadek, wiele tajemnic, niekończące się pytania, a mało odpowiedzi, cięte i zabawne riposty. Ta książka żyje w naszej podświadomości. Nie da się jej inaczej odebrać. Bohaterowie są bardzo prawdziwi, nie sztuczni i plastikowi. Od samego początku trafiają do naszego serca na bardzo długo.
Autorka ma bardzo lekki styl pisania, zabawny, czytelnik nie jest w stanie powstrzymać się od śmiechu. Akcja biegnie w zawrotnym tempie, jest wiele ciekawych zwrotów wydarzeń z czego nasza adrenalina jest wciąż podnoszona do góry, a gdy przechodzimy do miłosno-zabawnych scen nasz nabuzowany organizm odpada diametralnie. To istna jazda na karuzeli. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Ogromnym plusem w całej powieści jest też fakt umieszczenia myśli mordercy w formie pamiętnika. Mogłam nie tylko poznać jakie emocje nim kierowały, ale także mogłam zagłębić się w jego psychikę. Momentami miałam ciarki na plecach, a także niesmak w ustach, jednak strasznie Sprzedawca Snów mi imponował swoją strategią, pomysłowością zacierania śladów tak by nikt go nie dorwał. Z wypiekami na ustach chłonęłam wszystko co się działo w książce, strasznie ją przeżywałam, wzruszałam się, złościłam. Domownicy bali się do mnie podchodzić, gdyż zawsze gdy mi przeszkadzali mroziłam ich morderczym wzrokiem.
Książka nie tylko opowiada o morderstwach, miłości, ale także o prawdziwym życiu, często nie łatwym, krętym, stromym, które wciąż podrzuca nam kłody pod nogi nie ułatwiając nam niczego. Szczęście trudno osiągnąć, gdy nic nie idzie po naszej myśli, jednak zdarza się, że do naszego życia trafia gliniarz i przyjaciółka w której żyje rosły dwumetrowy mężczyzna z jajami życie staje się o wiele zabawniejsze i radośniejsze. Nie ma czasu na nudę, są cudowne chwile w gronie znajomych. Nie trudno przeżywać tej książki. Kipi od niej wiele emocji, które przeszywają nas na wskroś. Do teraz czuję jak każda uderza w moją duszę przypominając o sobie.
Najbardziej z wszystkich bohaterów pokochałam Petrę. Ta kobieta metr sześćdziesiąt wciąż i wciąż mnie zachwycała pod każdym względem. Sama chciałabym być taka jak ona, która nie boi się podejść do mężczyzny i wytknąć mu wszystkiego co się o nim tak naprawdę sądzi. Podziwiałam jej determinację, charakter i zazdrościłam odwagi. Gdyby żyła w prawdziwym świecie postarałabym się z nią zaprzyjaźnić. Wiele by mnie nauczyła. Co do reszty bohaterów, także wywarli na mnie ogromne wrażenie, jednak nie poruszyli mnie tak bardzo jak Petra.
Podsumowując powieść zaliczam do bardzo udanych, przyjemnie się przy niej bawiłam, otrzymałam tyle ile oczekiwałam po lekturze, a nawet o wiele więcej. Zaspokoiła moją ciekawość czytelniczą, zapewniła ciekawą rozrywkę pełną humoru, łez i złości. Polecam ją z całego serca. Książka warta przeczytania. Nie pożałujecie swojej decyzji. Gwarantuje!
Tytuł: Cień sprzedawcy snów
Autor: Hanna Greń
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 316
Ocena: 6/6
Komentarze
Prześlij komentarz