Krew i stal



Pierwszą moją lekturą od której zaczęłam własną przygodę z czytaniem była właśnie książka z gatunku fantasy. Nie spodziewałam się wtedy, że aż tak przypadnie mi do gustu. Od tego momentu przepadłam, zaczęłam coraz to częściej sięgać po książki z tego typu, głodna przygód, niepohamowanej akcji i adrenaliny. Do teraz fantasy zajmuje honorowe miejsce na mojej półce. Gdy tylko przeczytałam o najnowszej pozycji literackiej wydawnictwa Sine Qua Non, zapragnęłam się z nią zapoznać. Spodobała mi się bardzo jej okładka, zastanawiałam się co takiego może w sobie skrywać, czy jej opowieść spodoba mi się i czy w ogóle mnie wciągnie. Nie zastanawiając się długo, postanowiłam się w nią zagłębić. Czy mi się spodobała?

Sto pięćdziesiąt lat temu powstała Martwa Ziemia zwana także Martwicą. To stamtąd wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. Muszą odnaleźć cenne przedmioty, które przez ostatnie kilka stuleci ukryte były w bezpiecznym miejscu. Niestety po kilku tygodniach słuch po nich zaginął. Władca Wandettel postanawia wysłać wyprawę, która miałaby za zadanie odnaleźć zaginionych ludzi i zadbać o to aby to, po co wyruszyli dotarło za wszelką cenę na dwór króla. 

Odział pod dowództwem Dartora- który przeżył nie jedną walkę- wkracza w nieznane by dotrzeć do starego klasztoru u podnóża Smoczych Gór, gdzie ukryte jest coś, co zapobiegnie zniszczeniu Zasłony Martwej Ziemi. Śmiałkowie będą musieli zmierzyć się z wieloma przeszkodami, które napotkają na swojej drodze. I tylko Arthorn- tajemniczy przewodnik przysłany w ostatniej chwili- zna prawdziwy cel misji. Niestety i on nie wie co ich wszystkich czeka, gdy przekroczą bezpieczną granicę swojego miejsca. 

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po otwarciu książki to ilustracje w których się zakochałam. Uwielbiam, gdy powieść zawiera w sobie pewne dodatki jak np. zdjęcia. To mi pomaga bardziej wczuć się w daną historię, urozmaica lekturę, a także wyobraźnię. Co do fabuły, na początku miałam trudności z językiem. Nie potrafiłam zrozumieć o co chodzi, czego to wszystko dotyczy. Potrzebowałam przydługiej chwili by się przestawić co nie było łatwym zadaniem. Często musiałam wracać do pewnych wiadomości by zrozumieć ich sens, lecz z czasem się do tego nauczyłam. Akcja biegnie swoim tempem, jest wartka, ciekawa, opisy są dopracowane i szczegółowe co pozwala wczuć się opowiadaną historię. Czułam się jakbym stała z boku, widziałam wszystko szeroko otwartymi oczami. Walki, potwory, ciekawe miejsca. 

Pomimo języka, powieść bardzo szybko się czyta, wręcz się ją pochłania. Czytelnik jest tak bardzo ciekawy co dalej się wydarzy, że nie zauważa kiedy książka dobiega końca. Tak było właśnie ze mną. Nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu. Wartka akcja, napawająca dreszczykiem, tajemnice, wiele ciekawych stworów na które natrafiają nasi bohaterowie, magia, krwawe walki, dialogi dobrze rozbudowane, z humorem przy których uśmiech nie schodził mi z twarzy. Opisy fabuły, a także postaci dopracowane w najmniejszych detalach, że z łatwością możemy sobie wyobrazić daną sytuację, czy chociażby uzbrojenie danego bohatera. 

Debiut godny polecenia. Otrzymałam wszystko czego oczekiwałam po tym gatunku, wiele przygód, barwne postacie, magię, demony i inne stwory, niekończącą się akcję i adrenalinę. Do tego piękne ilustracje, które dodają uroku całej książce. Jestem zachwycona pod każdym względem, urzeczona pomysłowością autora, a także wyobraźnią. Nie zawsze debiut przypadnie mi do gustu, dlatego ,,Krew i Stal'' zaliczam do udanych pozycji i nie mogę doczekać się kolejnej części. Gorąco polecam.

Tytuł: Krew i stal
Autor: Jacek Łukawski

Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 376
Ocena: 5/6

Komentarze

  1. Mi język bardzo się podobał, ta specyficzna stylistyka miała wciągnąć czytelnika w średniowieczny klimat. Moim zdaniem się udało.;) Też bardzo podobały mi się ilustracje Rafała Szłapy (twórcy Blera) - szczególnie ta z wiłami tańczącymi przy ognisku :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz