Na pierwszy ogień
napiszę kilka słów na temat Hanny Greń.
Spod jej pióra wyszły na razie trzy
książki, w przygotowaniu są jeszcze dwie. Dwie pierwsze miałam okazję przeczytać. ,,Cień sprzedawcy snów'' otrzymałam od samej autorki, co mnie
bardzo wzruszyło i ucieszyło, a nad ,,Cynamonowymi dziewczynami" miałam
swój patronat. Od tej pory pokochałam twórczość Hani. Nie potrafię tego do
końca wyjaśnić, jak to się stało, że mnie do siebie przekonała. Ma bardzo
ciekawy styl, poczucie humoru, potrafi wciągnąć czytelnika w opisywaną
historię. Nie nudzi, a wręcz wciąga w wartką akcję pełną tajemnic, grozy.
Sprawia, że czytelnik na moment staje się policjantem, detektywem, który musi
rozwiązać zagadkę, narzuconą mu przez autorkę. Zmusza do myślenia, do
zastanowienia się nad tym, kto może być mordercą. Pozwala zajrzeć nie tylko w
głąb psychiki bohaterów, w ich życie, ale także w podświadomość samego mordercy, co nim tak naprawdę kieruje i do czego dąży.
Jako osoba prywatna Hania to cudowna babeczka z ciekawym charakterem. Nie pozwoli sobie w czachę dmuchać i mówi to, co jej leży na wątrobie i za to ją uwielbiam. Ma niezłe poczucie humoru, które można zauważyć na kartkach powieści. To twarda sztuka, przebojowa, o dobrym sercu. Pomimo, że jeszcze nie miałyśmy okazji poznać się na żywo, jestem jej bardzo wdzięczna za zaufanie, jakim mnie obdarzyła. Traktuje mnie jak własną wnuczkę, co mi schlebia. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym i często jej to podkreślam. To niesamowita kobieta, „kryminalno-obyczajowa”, która od samego początku skradła moje serce. Jej twórczość stoi na honorowym miejscu i czekam na więcej perełek, które wyjdą spod jej pióra. Jeszcze nie raz zaskoczy czymś niezwykłym!
Komentarze
Prześlij komentarz