Podsumowanie kwietnia



Kolejny miesiąc za mną. Teraz muszę wziąć się ostro do pracy. Sesja zbliża się wielkimi krokami, a ja jeszcze z niczym nie ruszyłam. Dlatego przez ten miesiąc i następny będę mniej czytać, a więcej skupiać się na nauce. Bardzo mi zależy, by mieć ten pierwszy rok już daleko za sobą. Trzeba się mocno przyłożyć.


A dzisiaj przychodzę do was z podsumowaniem kwietnia. Co miesiąc uda mi się przeczytać minimum dziesięć książek, ale to ze względu na długie przerwy między zajęciami, jazdy autobusem w jedną i w drugą stronę, a także poprzez ciągłe zarwane noce. 

Najbardziej zapadły mi w pamięci książki: ,,Wszystkie kształty uczuć" oraz ,,Harem Sulejmana". Na dobre wdarły się do mojego serca i na bardzo długo tam pozostaną. Nie raz chętnie do nich powrócę. 

,,Harem Sulejmana" 

Zaczynając lekturę byłam do niej nieco sceptycznie nastawiona. Wolałam na początku nie robić sobie nadziei na wybitne arcydzieło, które i tak później okazałoby się ogromną klapą. Ale zostałam mile zaskoczona. Po pierwsze Hurrem, nie polubiłam zbytnio w serialu, w książce ją pokochałam. Doceniłam ją za jej temperament, to jak potrafi sobie mężczyzn owinąć wokół palca, za jej przebiegłość, spryt, odwagę. Przeważnie w powieściach kobieta jest przedstawiana jako bezbronna istota, która nie potrafi sobie poradzić w prawdziwym życiu, a tu otrzymujemy bohaterkę, która mocno zapada w pamięci, zaciekawia swoją osobowością. Dlatego tak bardzo Hurrem przypadła mi do gustu. Mogłam sobie ją wyobrazić, zajrzeć w głąb jej podświadomości. Serial odebrał mi tę przyjemność, gdyż miałam już wszystko narzucone, a tego zbytnio nie lubię. 

Dzięki tej książce dowiedziałam się jakie panują zasady w haremie. Mogłam zajrzeć w każdy kąt, być cichym obserwatorem wydarzeń, jakie miały miejsce w powieści. Książkę pochłonęłam jednym tchem.Nie spodziewałam się, że tak wciągnie mnie w swoją historię. Barwni i ciekawi bohaterowie, a także doskonała fabuła, zapewniają czytelnikowi miło spędzone chwile przy lekturze. Do tego autor nie skupia się tylko na jednej postaci. Mamy okazję poznać tych głównych bohaterów, a także tych pobocznych, którzy mniej lub bardziej wnoszą wątków do fabuły. To wszystko urozmaica lekturę, dlatego czytelnik nie jest w stanie się przy niej nudzić. Gorąco polecam. 

,,Wszystkie kształty uczuć" 

Edyta Świętek wie jak zagrać na ludzkich emocjach. Pokochałam jej twórczość od samego początku, dlatego z przyjemnością zabrałam się za wznowienie powieści ,,Wszystkie kształty uczuć". Na pierwszy rzut oka moją uwagę przykuła okładka. Jest taka ciepła, słodka. Wydawać by się mogło, że opowiada o czymś lekkim, przyjemnym, przy czym można odpocząć. Jednak gdy zaczęłam zagłębiać się w powieść zrozumiałam, że wiele wniesie do mojego życia. Książka bardzo mądra, dojrzała, starannie przemyślana, zawiera w sobie wiele emocji, z każdą kartką odczuwamy je coraz wyraźniej. Przejmująca, chwyta za serce, doprowadza do łez, a także do ogromnej złości. Musiałam ją kilka razy odłożyć by ochłonąć.

Jedna z najpoważniejszych historii jakie autorka do tej pory napisała i nie dziwię się Edycie, że to dla niej bardzo ważna książka. Każdy powinien ją przeczytać. Opowieść o Klaudii i Dawidzie jest tak bardzo realistyczna. To historia, która dziać może się tuż za ścianą, a człowiek nie ma o tym bladego pojęcia. Uwielbiam takie powieści, gdzie mogę otworzyć drzwi do domów bohaterów. Być cichym obserwatorem, widzieć wszystko co ich otacza.

Książkę czyta się jednym tchem, nim się obejrzałam, znowu wylądowała na półce. Jej historia na pewno na długo pozostanie w moim sercu i nie raz do niej powrócę, by przypomnieć sobie ile wniosła do mojego życia. Gorąco polecam.

Najmniej natomiast spodobała mi się ,,Laura". Byłam święcie przekonana, że zachwyci mnie tak jak druga część cyklu ,,Miasteczko Palokaski". 

,,Laura" jak dla mnie nie posiada typowych cech kryminalnych. To zwykła obyczajówka, która zamiast przerażać, strasznie nudzi. Jej fabuła jest nazbyt rozwlekła, skupia się na mało istotnych rzeczach zamiast na tych, które są kluczowe dla całej historii jak np. zaginięcie dziewczyny. Autorzy mieli może bardzo ciekawy pomysł na fabułę. W sumie pozycja nie jest aż tak bardzo zła, jeżeli czytelnik nie nastawi się na ciekawy kryminał, który zapewni mu wiele niezapomnianych wrażeń. Kolejne rozdziały są bardzo przewidywalne, nużące, nie napawają ani gęsią skórką, ani nie wbijają w fotel.

Kieruję pokłony w kierunku autorów jedynie za to, że potrafili się między sobą dogadać i stworzyć jedną spójną historię, którą da się bez problemu przeczytać. Niestety w powieść nie potrafiłam się wgryźć, nie zaciekawiła mnie tak jak tego oczekiwałam. Momentami przy czytaniu zasypiałam. Brakowało w historii ogromnego pokładu energii, który naładowałby mnie do tego by szybciej przeczytać książkę. Sięgnę po dalsze części, gdyż jestem ciekawa jak zakończył się cykl ,,Miasteczka Palokaski", jednak moje nastawienie do tego, że jeszcze mnie czymś zaskoczy jest zgoła niskie. Jeżeli chcecie zapoznać się z książką osobiście zachęcać was do przeczytania byście sami mogli wyrobić sobie o niej zdanie.

Komentarze

Prześlij komentarz