Po drugiej stronie barykady- jak wygląda życie na praktykach?


Przez trzy lata liceum myślałam o studiach pedagogicznych, by kiedyś zostać nauczycielką w przedszkolu. Wszyscy mi mówili, że mam bardzo dobre podejście do dzieci, dobrze się z nimi dogaduje, rozumiem ich potrzeby. Dlatego w głowie pojawiła się myśl- czemu nie warto spróbować swoich sił, poza tym bardzo lubię dzieci. Więc starałam się dążyć do spełnienia swoich marzeń. W międzyczasie narodziła się pasja do czytania książek, potem powstał blog, jednak nie myślałam, by wiązać z literaturą swoją przyszłość. Przyszła matura... no i nie zdałam niestety, przyznam się bez bicia. Wszystkie plany legły w gruzach przez znienawidzoną matematykę- mam umysł humanistyczny, nie ścisły i zawsze miałam problem z przedmiotami ścisłymi. 


Patrząc jednak z perspektywy czasu jestem zadowolona, że nie zdałam matury za pierwszym razem. A dlaczego? Kiedy przygotowywałam się do poprawki mój tata przeglądał kierunki studiów i natrafił na bibliotekoznawstwo. Wtedy nic innego się nie liczyło, tylko zdać, by pójść tam, gdzie serce mocno bije. I udało się. Pierwszy rok za mną, a od niedawna uczęszczam na praktyki. 



Nie spodziewałam się, że aż tak spodoba mi się praca w bibliotece! Na początku miałam ogromnego ,,stresa''. Nie wiedziałam co mnie czeka, co będę robić i czy panie będą dla mnie miłe. Trochę się nasłuchałam, że nie wszyscy są życzliwi dla praktykantów. Jednak moje obawy zostały rozwiane, gdy tylko przekroczyłam próg Czytelni Głównej. Panie bardzo sympatyczne, wyjaśniły krok po kroku jakie obowiązki mnie czekają i że w razie problemu zawsze służą pomocą. Czytelnicy którzy przychodzili skorzystać z komputerów też bardzo życzliwi, nie mieli pretensji, gdy mozolnie wstukiwałam w klawiaturę. Zajęć też miałam od groma, dlatego nie było chwili, by się znudzić. 



Przez kolejne dni biegałam z jednego miejsca do drugiego. Raz w bibliotece młodzieżowej, a raz dla niewidomych. Poznaje nowe rzeczy, zasady, ludzi. Polecam polskich jak i zagranicznych autorów każdemu, kto nie jest zdecydowany wyborem lektury. Świetnie się przy tym bawię. Jestem w swoim żywiole, otoczona książkami, które cenię i kocham pełnym sercem. I powiem szczerze: nie zmieniłabym teraz swojego życia, nie chce podążać inną ścieżką, bo wiem już, że znalazłam swoje miejsce na ziemi, gdzie czuje się bezpieczna i doceniona za to, co robię.

Komentarze

  1. Super, że znalazłaś coś, w czym się spełniasz :) Ja też rok przesiedziałam w domu, bo miałam za słabe wyniki z matury z biologii i chemii, by dostać się na wymarzone studia. Po roku poszłam na inne niż zamierzałam, a dziś żałuję, że nie poczekałam jeszcze dłużej, bo dziś wybrałabym coś innego. Ale kto wie, może w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama skończyłam studia, gdzie licencjat mnie w miarę interesował to magisterskie są dla mnie przysłowiową czarną dziurą.
    Żałuję, że wybrałam takie, a nie inne studia magisterskie. Zapewne teraz poszłabym na kierunek, który byłby związany z moją pasją :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz