1. Tym razem w twojej powieści główną rolę odgrywa kobieta. Nie powiem, spodobała mi się ta odmiana. Od początku brałaś pod uwagę Benitę, by to ona była na pierwszym planie, czy dopiero z czasem, gdy opowieść rozwijała się w twojej głowie pomyślałaś: „a coś zmienię i dodam nowe postacie” – i dopiero wtedy ją dodałaś?
2. Czy tę historię pisało ci się o wiele trudniej niż dwie poprzednie części? Jaki moment najbardziej? Czy jesteś z tej pracy zadowolona?
Madziu, to bardzo trudne pytanie, gdyż odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony pisało mi się bardzo łatwo. Niemal całą tę historię zobaczyłam pewnej bezsennej nocy w wyobraźni i udało mi się ją zapamiętać, toteż natychmiast napisałam plan i później realizowałam go punkt po punkcie. Trudne było to, że zawiera dosyć sporo scen związanych ściśle z pracą policji, a to nie jest znana mi tematyka. Ponieważ chciałam te fragmenty jak najbardziej urealnić, musiałam ciągle przerywać pisanie i poświęcać czas na zebranie informacji.
3. Mąż i tym razem pomagał ci przy powieści? Sugerowałaś się jego opinią na temat rzeczy, które cię najbardziej interesowały?
Jak wspomniałam wcześniej, książka ta wymagała bardzo dokładnego researchu o pracy policji, więc nie dość, że mąż mi pomagał, to tym razem musiał poświęcić mi dużo więcej czasu niż przy poprzednich. Jego opinia jest dla mnie bardzo ważna i nigdy jej nie lekceważę. Podam przykład: W jednym z rozdziałów wymyśliłam sobie przebieg policyjnego działania i opisałam to wszystko podczas nieobecności męża w domu. Moim zdaniem wyszło bardzo dobrze i byłam naprawdę dumna z tego fragmentu. Gdy mąż wrócił do domu, dla spokoju sumienia zapytałam go o tę kwestię. Jakież było moje rozczarowanie i nawet złość, gdy okazało się, że w realnym życiu policjanci nigdy, przenigdy nie postąpiliby w ten sposób! Chyba że chcieliby zostać wydaleni ze służby… Do późna w nocy biłam się z myślami, próbowałam poprawiać tekst, coś zmienić. Następnego dnia stwierdziłam, że to na nic, jeśli chcę dotrzymać danego sobie słowa, że nie będę dostosowywać realiów do wyobrażenia. Skasowałam ten rozdział, napisałam od nowa, i uważam, że to była słuszna decyzja. Nie po to ma się doradcę, żeby jego rady lekceważyć.
4. Jak dobrze pamiętam miałaś wcześniej zupełnie inny tytuł. Przeglądając internet natrafiłam na „I choćbym szedł doliną ciemną”. Skąd taka zmiana w tytule?
„I choćbym szedł doliną ciemną” to tytuł wymyślony przeze mnie. Wydawał mi się odpowiedni tak do treści książki, jak i do jej klimatu. Ale zgodnie z umową wydawnictwo miało prawo do jego zmiany i z tego prawa skorzystało. Mogę się tylko domyślać, dlaczego go zmieniło, ale pewności nie mam, a spekulować nie zamierzam. Uważam, że nowy tytuł jest dobry, taki niejednoznaczny, gdyż „otulone ciemnością” odnosi się nie tylko do ofiar Całunnika, a ciemność nie zawsze oznacza mrok nocy.
5. Kto był pierwszym twoim czytelnikiem? Czy jego opinia była pozytywna? Co najbardziej zachwyciło go w tej historii?
Pierwszymi czytelnikami moich kryminalnych historii są zawsze Iwona i Mirek Kusakowie. Iwona ocenia pod względem literackim, Mirek pod względem kryminalnym. Ich opinia była bardzo pozytywna, zasugerowali wprowadzenie kilku zaledwie zmian. Iwonie najbardziej spodobał się sposób opowiedzenia tej historii (podobno się rozwijam jako autorka :)), Mirkowi natomiast realizm opisywanych scen kryminalnych.
6. Masz tutaj swojego ulubionego bohatera, którego z przyjemnością opisywałaś? Posiada twoje cechy charakteru?
Ulubioną postacią z tej powieści jest Aleksander Podżorski – niby zły, a w gruncie rzeczy dobry. Lubię takich ludzi i dlatego tak go wykreowałam, a pisanie o nim było nie dość, że bardzo łatwe, to jeszcze bardzo przyjemne. Owszem, obdarzyłam go kilkoma moimi cechami. Główną z nich jest nieodmawianie pomocy tam, gdzie można tej pomocy udzielić. I jeszcze kilka innych cech, składających się na niezbyt popularne w dzisiejszych czasach słowo „przyzwoitość”.
7. Czy osoba z problemami psychicznymi, która została napiętnowana przez trudną przeszłość, jest w stanie zacząć żyć normalnie? Będzie w stanie porzucić tę ciemną stronę na rzecz normalnego istnienia w szczęściu i radości?
To pytanie bardziej do psychiatry, którym ja nie jestem. Mogę odpowiedzieć wyłącznie na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń, a one mówią mi, że można żyć normalnie mimo trudnej przeszłości. Każdego z nas dotknęły jakieś nieszczęścia czy traumy. Jednych bardziej, innych mniej. Jedni są odporniejsi psychicznie i szybciej potrafią wrócić do równowagi, innym zajmuje to więcej czasu. Ale każdy z nas wyniósł z dzieciństwa te same nauki – że nie należy krzywdzić innych, nie kraść, nie zabijać, nie pomawiać… Można by długo wymieniać, ale wszystko to zwarte jest w dekalogu, który nawet dla osób niewierzących jest wzorcem zachowań. Obdarzeni zostaliśmy rozumem i wolną wolą, więc niezależnie od bagażu doświadczeń tylko od nas zależy, jakimi ludźmi będziemy. Dlatego tłumaczenie przestępstwa trudnym dzieciństwem nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem.
8. Czego możemy się spodziewać w kolejnych wiślańskich cyklach? Czy Benita i reszta przyjaciół zawitają na kartki powieści? Czy raczej pojawią się zupełnie inne postacie?
W czwartej części, noszącej roboczy tytuł „Co minutę jeden”, wystąpi kilku dobrze znanych bohaterów. Będą Petra i Konrad Procnerowie, Daniel „Wolverine” Laszczak, Roman Then i Jan Legierski czyli „Koal”. Będzie też Adrian Sieradzki pseudonim Pastor, czyli gangster występujący w „Otulonych ciemnością” i, być może, jeszcze inni. Z nowych postaci pojawi się wzorowania na Tobie Magda Mróz, jej brat Tomek Opalica, a także Dorian Sieradzki – młodszy brat Pastora. Będzie to oczywiście całkiem nowa historia kryminalna, która, mam nadzieję, nieco zaskoczy czytelników przywykłych do polowań na zaburzonych psychicznie seryjnych zabójców. Więcej nie zdradzę, żeby nie odebrać czytelnikom przyjemności odkrywania prawdy.
super, czekam na kolejną część <3
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad. Mi się podobał ten wcześniejszy tytuł, jednak.
OdpowiedzUsuń