Pierwszy raz w życiu śniła mi się fabuła książki, do której wcześniej ani razu nie zaglądałam. To mi uświadomiło, że czym prędzej powinnam się z nią zapoznać. Przecież to znak, a takich rzeczy nie powinno się bagatelizować. Dlatego wszystko, co do tej pory robiłam odeszło w odstawkę na rzecz zapoznania się z treścią lektury.
,,Ostatni dzień roku" miałam okazję przeczytać ponad rok temu. Była to opowieść o kobiecie, która w sylwestrową noc straciła siostrę. Poznałam jej emocje, przeżycia, rozterki, siłę nadziei, że kiedyś uda się odnaleźć Monikę. Do teraz, gdy o niej myślę w głowie mam przeróżne obrazy poszukiwań, zdarzeń, które odcisnęły piętno nie tylko w sercu, ale też i w duszy. Dlatego ucieszyłam się na fakt, że wychodzi kontynuacja, tym razem oczami zaginionej. Byłam ciekawa, co wtedy przeżywała, jakie myśli jej towarzyszyły, co robił jej ten psychopata, że bezpowrotnie zaszła w niej ogromna zmiana. I oto jest, jak zwykle z przepiękną okładką, która od razu przyciąga wzrok i zachęca do zagłębienia się w jej historii. Moim zdaniem tych dwóch powieści nie trzeba czytać po kolei, bo każda z nich tworzy spójną całość i czytelnik bez problemu odnajdzie się w opowiadanych fabułach innych bohaterek, które w różny sposób przeżyły ból utraty tego, co nieodwracalne.
Sylwester to cudowny czas. Chcemy spędzać te niesamowite chwile w gronie przyjaciół, zastanawiać się nad rzeczami, które chcielibyśmy zmienić, zrealizować wraz z nadchodzącym rokiem. Niestety, Monika nie mogła tego doświadczyć. Znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Została jej odebrana wolność, godność, a także bezpieczeństwo przez okrutnego szaleńca, który ją wypatrzył jako swoją zdobycz. Poniżana psychicznie oraz fizycznie każdego dnia walczy o przetrwanie.
Nie obyło się bez początkowych obaw, czy powinnam zabierać się za czytanie. Wcześniejsza opowieść przedstawiona z perspektywy młodszej siostry bardzo mi się podobała, pobudziła moją wyobraźnię, nieźle poharatała duszę licznymi emocjami, dlatego nie byłam do końca pewna, czy autorka i tym razem przekroczy poprzeczkę jaką jej postawiłam. Jednak w głębi serca przekonana byłam, że będzie świetna. I nie myliłam się. Wcześniejsze obawy odeszły w niepamięć, z wypiekami na twarzy chłonęłam toczącą się opowieść, przeżywałam wszystko, co główna bohaterka, starając się za wszelką cenę pomóc jej wyrwać się z rąk okrutnego szaleńca. Kolejne rozdziały połykałam raz za razem nie potrafiąc oderwać się od rozgrywanej historii. Bardzo zżyłam się z główną postacią. Razem z nią przeżywałam strach, złość, ból, upokorzenie, niepewność, obawę, czy kiedykolwiek wyrwie się z tego okropnego piekła do jakiego trafiła.
Opowieść z życia wzięta. Pochłaniając lekturę momentami miałam wrażenie jakby sama autorka znajdowała się w epicentrum wydarzeń i wszystko skrzętnie notowała do notatnika, by nie utracić żadnego wątku z toczącej się historii. Z łatwością możemy zajrzeć w podświadomość Moniki, utożsamić się z jej postacią. Autorka stopniowo odtwarza klatka po klatce wydarzenia jakie spowodowały, że kobieta trafiła w ręce psychopaty, a potem jak znosiła zamknięcie od świata, samotność, ból i strach przed nadchodzącym jutrem. Bardzo dobrze wykreowała postaci, każdemu poświęciła dużo uwagi, by jak najlepiej nam ich później przedstawić. Książka jest bardzo realistyczna i czytelnik ma nieodparte wrażenie, że historia miała, gdzieś tam swoje miejsce. Do tego skłania do refleksji, pobudza wyobraźnię, czytelnik zadaje sobie wiele pytań, na które pragnie odnaleźć odpowiedź. Czy znajdziecie w sobie odwagę, by zatopić się w odmęty przerażającej historii, która przedstawia okrutne i bezwzględne traktowanie drugiego człowieka? Ja pomimo delikatnej duszy odważyłam się do niej zajrzeć, do psychiki człowieka, który przechodzi istne piekło. I do teraz nie potrafię się po niej pozbierać. Gorąco polecam.
Nie moja powieśc :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i naprawdę ta powieść jest warta przeczytania. Dla mnie lepsza niż Ostatni dzień roku.
OdpowiedzUsuń