Gdy przychodzi czas sesji, czas przygotowań, by zaliczyć przedmioty, znika czas na czytanie książek. Wszystko wtedy odchodzi w odstawkę. Przyjemności idą na bok na rzecz nauki i zaliczeń. Dlatego przez ten okres krucho u mnie z czytaniem. Gdy patrzę na ten wciąż rosnący stos, chce mi się wyć z frustracji, że zamiast oddawać się przyjemnościom w postaci czytania książki, która zabierze mnie do przyjemnego świata, muszę zgłębiać tajniki zaliczeń. W wolnej chwili uda mi się przeczytać ze dwa rozdziały, ale czekam z niecierpliwością na koniec tego wszystkiego.
Ostatnio w moje ręce trafiła bardzo wyjątkowa lektura. Gdy tylko zwróciłam na nią uwagę, mój wzrok natrafił na piękną okładkę. Dziewczyna hipnotyzuje oczami, nie sposób przejść obok niej obojętne. Czytelnik od razu zwróci na nią uwagę, bo wyróżnia się z tłumu. Chociażby tymi niesamowitymi oczami, które przeszywają na wskroś, zagłębiają w duszę i mówią ,,weź mnie. Przeczytaj moją opowieść". W środku książka także zachwyci swoją treścią, dobrze skonstruowaną i przemyślaną fabułą.
Witold ma szczęśliwe dzieciństwo, kochającą rodzinę. Pewnego dnia jego sielanka zostaje zachwiana po przybyciu nieznajomej kobiety z dzieckiem pod rodzinny dach. Od pierwszego spojrzenia na małą Basie w sercu Witolda kiełkować zaczyna nieznane dotąd dla niego uczucie. Dziewczynka wnosi do życia całej rodziny wiele szczęścia i radości. Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy.
Zagłębiając się w lekturę płynęłam po odmętach powieści. Zatrzymywałam się choć na chwilę, by przyjrzeć się bogato skonstruowanym, żywym, barwnym bohaterom, którzy zaskarbili sobie moje serce. Z zapartym tchem obserwowałam ich poczynania, decyzje jakimi się kierowali. Ta opowieść przelała we mnie wiele emocji. Przedstawiła inną perspektywę miłości, z jaką wcześniej nie miałam styczności.
Pomimo upływającego czasu miłość Witolda do Basi nie zmieniła się przez wiele lat mimo, że los zupełnie inaczej pokierował ich życiem. I to dla mnie jest piękne. Siła miłości do drugiej osoby nie zniszczy zupełnie nic, ale czy na pewno? Autorka poruszyła też bardzo ciekawe kwestie związane z macierzyństwem, relacjami międzyludzkimi, bólem, cierpieniem po utracie ukochanej osoby, a także pogodzenie się z jej odejściem.
Na początku miałam trudność z odnalezieniem się w treści. Książka nie posiada rozdziałów, dlatego momentami gubiłam się w fabule. Jednak, gdy udało mi się nad wszystkim zapanować dostrzegłam potencjał lektury. Przenosimy się w przeszłość, autorka przedstawia nam prawdziwy świat, nie ubarwia go, lecz przedstawia takim, jakim jest naprawdę. Mądra, przestrzegająca przed niewłaściwymi wyborami, a przede wszystkim umila przyjemnie czas. Czytając tę książkę, czytelnik przenosi się do życia bohaterów, ma wrażenie, jakby akcja powieści toczyła się tuż za ścianą, jakby był jej częścią.
To opowieść z którą warto się zapoznać. Nie nudzi, a wręcz zachwyca swoją treścią, napisana lekko, przez co czyta się ją w bardzo szybkim tempie. Pozwoli choć na chwilę zapomnieć o otaczającym świecie, o obowiązkach, wyścigu szczurów. Poruszy serce, pobudzi wyobraźnię, szare komórki do intensywnego myślenia, przepełni duszę niezwykłym ciepłem. Gorąco polecam.
Tytuł: Byłaś moim niebem
Autor: Barbara Litwicka
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 325
Ocena: 5+/6
Bardzo cenię sobie takie lektury, które są realistyczne i nie ubarwione pięknymi fałszywi informacjami. Jak tylko uporam się z moim małym stosikiem książek do przeczytania to z całą pewnością rozejrzę się i za tą lekturę. Masz rację, okładka przyciąga w 100% ! Powodzenia w czytaniu ! :)
OdpowiedzUsuńBędę czekać na wrażenia ;)
UsuńFajnie i zachęcająco napisane. Lubię tematy z cyklu psychologiczno - społecznych więc pewnie Twoja propozycja mi się spodoba. Dzięki, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA propos sesji zapraszam po wsparcie mentalne tu: http://och-wychowanie.blog.pl/2017/01/15/przed-waznymi-egzaminami-stres-pod-nadzorem/