Konkurs na żonę- Jak oceniam lekturę?



Uwielbiam pióro Beaty (Augusty Docher) od momentu, kiedy przeczytałam jej debiutancką powieść ,,Eperu". Zachwyciła mnie pomysłem, oryginalnością historii, fabułą. Pierwszy raz spotkałam się z tematem Wędrowców, dlatego opowieść tak bardzo przypadła mi do serca i kolejne tomy pochłaniałam w zastraszającym tempie. 

Przystojny mężczyzna szuka żony- czy odnajdzie to czego szuka? Miłości? Zrozumienia? Młody prawnik Hugo za wszelką cenę pragnie zmienić swój stan cywilny. Czas ucieka, więc przychodzi idealna pora na wdrożenie planu ,,Żona". Niebawem na drodze mężczyzny staje młoda, nieśmiała studentka. Ich drogi się przeplatają, jednak co wyniknie z ich znajomości? Czy zrodzi się miłość? Czy coś stanie im na przeszkodzie?



Gdy przeczytałam o zbliżającej się premierze ,,Konkurs na żonę''- najnowszej książki autorki wydanej pod pseudonimem Beata Majewska- od razu zapragnęłam ją zdobyć. Byłam bardzo ciekawa nowej opowieści, co tym razem autorka mi zapewni i czy będę zadowolona z efektu końcowego. Zaczynając przygodę byłam pozytywnie nastawiona do książki. Niestety zapał do czytanej lektury malał z każdą minutą z powodu irytujących bohaterów. Nieźle grali mi na nerwach, nie potrafiłam znieść ich postępowania, ich osobowości. Historia nie potrafiła mnie do siebie przekonać, a denerwujące postacie odbierały całą przyjemność z czytania. W pewnym momencie powiedziałam dość i odłożyłam lekturę z powrotem na półkę. Nie potrzebowałam złości, frustracji, tylko czegoś przyjemnego, lekkiego, umilającego czas, coś co oderwie mnie od obowiązków, nauki, szarej rzeczywistości. Sprawi, że nie będę mogła oderwać się od powieści, da wiele radości, otuchy, skradnie serce. 

Książka przez długi czas nie była ruszana, leżała smętnie na półce i myślałam, że już do ,,Konkurs na żonę'' nie powrócę, że definitywnie została przeze mnie skreślona, jednak wiedziona ciekawością, a do tego, że w moim życiu trochę spraw się ustabilizowało, postanowiłam dać historii kolejną szansę. To, że miałam ciężki okres negatywnie wpłynęło na ocenę książki, dlatego dobrze, że odczekała swoje. 

Z biegiem czasu opowieść zaczęła nabierać tempa, rozkwitać jak piękny kwiat. Zaczęłam dostrzegać jej potencjał, kolejny oryginalny pomysł na przedstawienie fabuły powieści, rzadko spotykany, interesujący, zaskakujący. Miłosne wątki, które zachwycają, pobudzają wyobraźnię i serce do szybszego bicia. Do tego jest zabawnie, tajemniczo, a przede wszystkim bardzo romantycznie. Jest także miłość, empatia, dobroć bijąca od człowieka, tajemnice, egoizm, grubiaństwo, próżność i wiele innych emocji jakie można natrafić podczas czytania. Opowieść wiele nauczy, skłoni do refleksji. 

Jeśli chodzi o bohaterów z czasem ich polubiłam. Zobaczyłam ich wewnętrzną przemianę, zaczęli się przede mną otwierać, ukazywać swoje drugie oblicze, w jakiś sposób zrozumieć. Najbardziej z wszystkich postaci polubiłam Łucję. Bardzo przypominała moją skromną osobę, dlatego przypadła mi do serca, stała mi się bliska i potrafiłam ją zrozumieć. 

Podsumowując : W ostateczności lektura mi się podobała. Z początku były duże trudności, ale po niejasnościach uważam, że to ciepła, przyjemna opowieść, pełna emocji, uczuć, momentami zabawna. Lekka, umilająca czas, z kolejnymi rozdziałami ciekawość wzrastała, jak historia dobiegnie końca. Nie mogę doczekać się kontynuacji. Na pewno Beata mnie czymś nowym zaskoczy. Gorąco polecam.


Tytuł: Konkurs na żonę
Autor: Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 304
Ocena: 4+/6

Komentarze