Smak szczęścia - piękny Zakynthos, urokliwe Włochy i historia, która wszystko zmienia


,,W życiu można żałować wielu rzeczy (...). Złych wyborów, lekkomyślnie wydanych pieniędzy. Ale jednego się nie powinno.

- Czego? (...)

- To oczywiste. Miłości''.

Książki to moja odskocznia od szarej rzeczywistości, są lekarstwem na każde zło, przyjacielem, na którego zawsze mogę liczyć, przy którym nigdy się nie zawiodę. Dlatego tak bardzo kocham zatracać się w ich magii. Pozwalają mi przeżyć coś niesamowitego, przenoszą do urokliwych miejsc, o których nigdy mi się nie śniło.Taką niezwykłą historią, która otuliła mnie niczym ciepły koc, była książka Klaudii Kopiasz pt.: ,,Smak szczęścia''. Jest to kontynuacja losów Mii i Willa, których mogliśmy poznać w poprzedniej części ,,Zapach szczęścia''.

,,Uświadomiłaś mi wtedy, że aby korzystać z życia, należy być nie tylko jego bacznym obserwatorem, ale przede wszystkim aktywnym uczestnikiem. Patrząc na coś z boku, nie jesteśmy w stanie tego przeżyć, doznać''.

William- ze zgorzkniałego, smutnego człowieka, widzącego świat w pesymistycznych barwach staje się wesołym, radosnym, uśmiechniętym i cieszącym się każdą chwilą facetem. Zaczyna na nowo odnajdywać sens życia, szczęście nie tylko w swojej pracy, ale i w postrzeganiu otaczającej rzeczywistości. Dzięki Mii wszystko się zmieniło.

Mia- wygrywa walkę z chorobą dzięki mężczyźnie, który zawrócił jej w głowie. Postanawia przyjechać do niego do Londynu. Los jednak nie chce, by tak łatwo te dwie dusze się połączyły. Mia widzi jak Will całuje się z inną. Jej serce pęka na pół. Od tamtej pory nie chce mieć z nim nic do czynienia.

,,Niektóre wina przypominają piosenki - lekkie, przyjemne choć na krótko zapadające w pamięć. Inne są jak utwory Bacha - głębokie, nieprzewidywalne, poruszające czułą strunę w sercu''.

Tak zostałam wciągnięta w historię, że nim się obejrzałam już ją skończyłam. Nie mogłam się od niej oderwać. Tak bardzo byłam ciekawa, co wydarzy się dalej, jakie przeszkody jeszcze czekają na bohaterów, czy zdarzy się ten wyczekiwany happy end. Autorka otuliła mnie słowami, pięknymi emocjami, które wylewały się z każdej strony, wspaniałymi krajobrazami, które zapierały dech. Otuliła delikatną lecz mocną historią o miłości, która przepełnia serce pozytywną energią i wiarą w to, że wszystko ułoży się dobrze, nawet jeśli zło przyćmiewa dobro.

,,Tak... Każda chwila, każde słowo (...) odchodzą do przeszłości. Nie da się zatrzymać czasu, ale można zachować w sobie żywe obrazy. Wspomnienia czyjegoś uśmiechu, spojrzenia. To właśnie pamięć innych ludzi ocala nas od zapomnienia''.

Podoba mi się, że w powieści Klaudii możemy powrócić do wspaniałego Zakynthos, a także zawitać do urokliwych Włoch. Pochłaniając kolejne strony można sobie te wszystkie krajobrazy w głowie wyobrazić. Chłonęłam ich cudowny widok, czułam zapachy wspaniałych potraw, aż miałam ochotę sięgnąć po jeden specjał, by napawać się jego smakiem i aromatem przy wytwornym winie. Spacerowałam romantycznymi zaułkami, wokół widziałam pary zakochanych. Teraz sama nie wiem, które miejsce wolałabym odwiedzić. Włochy czy raczej piękny Zakynthos. Oba miejsca mają w sobie wiele magii, uroku, cudownego klimatu, który wręcz chce się zobaczyć na własne oczy.

,,(...) z gotowaniem jest jak z miłością. Trzeba umieć się w nim zatracić''.

Opowieść wciąga, wzrusza, pobudza zmysły, urzeka swoim pięknem i prostotą. Mówi o niezwykłej sile miłości, ale też o tym, że jeśli przytrafi się nam szczęście warto jest je pielęgnować i dbać o nie. Że warto walczyć i nie poddawać się gdy kolejny raz los sobie z nas zakpi. Cieszyć się tym, co się ma i niczego nie żałować. Książkę czyta się jednym tchem, jest lekka, przyjemna, idealna na lato, zachwyca, fascynuje. Przy zakończeniu byłam nieco zła na Klaudię. Wylałam przez nią łzy, ale mimo tego cieszyłam się, że tak poprowadziła fabułę.

„Pamiętasz, jak rozmawialiśmy wtedy o milczeniu, słowach? Powiedziałaś, że mają one potężną moc uzdrawiania, ranienia, podnoszenia na duchu, tworzenia obrazów w głowie, może nawet samej rzeczywistości. Wiesz, dodam jeszcze, że słowa potrafią być jak ciepły koc, który otula nas w listopadowy wieczór lub jak ulubiona, choć stara już piosenka, o której nie umiemy zapomnieć''.

Najbardziej ze wszystkich postaci pokochałam Miriam. To wspaniała kobieta, która doradzi zawsze dobrą radą, wesprze. Nigdy nie rzuca słów na wiatr, jej morały zawsze są głębokie, prawdziwe, życiowe, mają w sobie niezwykłą moc w to, że życie stoi przed nami otworem i trzeba z niego czerpać garściami. Podsumowując książka była dla mnie niezwykłą przygodą. Na początku przyznam się szczerze miałam problemy z wciągnięciem się w historie, gdyż niektóre wydarzenia zacierały się w pamięci, nie pamiętałam, co działo się wcześniej, ale z czasem brakujące puzzle trafiły na właściwe miejsce. Cieszę się, że mogłam przeczytać ,,Smak szczęścia''. To najlepsza książka na lato. Lekka, przyjemna, pokazująca siłę miłości, prawdziwe emocje, cudowne krajobrazy Zakynthos i Włoch. Gorąco polecam.

Tytuł: Smak szczęścia
Autor: Klaudia Kopiasz
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 320
Ocena: 6/6

Komentarze

  1. Jestem w trakcie polowanie na tę książkę. Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz