Wiecie co jest najgorsze w cyklach książek? To, że za szybko się kończą. Dosłownie. Człowiek na dobre zadomowi się w świecie bohaterów, w rzeczywistości, którą stworzyła autorka, a tu nagle trzeba się ze wszystkim na dobre pożegnać. I to jest trudne, bo w tym wykreowanym świecie chciałoby się wciąż przebywać bez końca.
Beata Szymanowska zwana przez wszystkich Tulą, w różnych odstępach czasu przypadkowo odnajduje zwłoki kilku osób. Policyjni śledczy starają się rozwikłać zagadkę tych wszystkich zbrodni. Czy Tula rzeczywiście ma życiowego pecha, że na swojej drodze spotyka zwłoki, czy może jest z nimi w jakiś sposób uwikłana?
Za, co kocham twórczość Hani? Za poczucie humoru, za łączenie wątków kryminalnych z obyczajowymi, za barwnych, żywych bohaterów i za to, że nigdy nie wiadomo, kto jest potencjalnym mordercą. Zawsze próbowałam to odgadnąć, już myślałam, że odpowiedź mam na wyciągnięcie ręki, że już mam oprawcę w garści, aż tu nagle autorka zmienia wydarzenia i wszystko leci jak domek z kart. Nieźle wodzi za nos, podrzuca mylne tropy i do samego końca nie odkrywa wszystkich asów z rękawa. Do tego podnosi ciśnienie, akcja nabiera szybkiego tempa, nie sposób oderwać się od lektury do samego końca.
Podoba mi się w książkach Hani to, że pisze lekkim, prostym z dozą humoru językiem. Dobrze pochłania się jej lekturę, nic nigdy nie zgrzyta w wydarzeniach, fabuła ma ręce i nogi, każda historia bohatera zawsze zostaje opisana i nie ma takiego zdziwienia, że ktoś wyskoczył nam jak królik z kapelusza, bo wcześniej nic o nim nie było słychać. Są emocje, akcja, która często zaskakuje, zadziwia. A oprócz trupów, krwi i policyjnego śledztwa znaleźć można w książce to ile ktoś jest w stanie zrobić, by ochronić swoją rodzinę przed cierpieniem, jak podejrzenia sprawiają fizyczny ból i ile jesteśmy w stanie poświęcić, by przeszłość nie zaważyła na teraźniejszość. Również autorka skupiła się na pięknej więzi matki z córką, jak jedna i druga stara się ochronić siebie nawzajem.
Bohaterzy są prawdziwi, popełniają błędy, mylą się, są tacy jak my. Z przyjemnością obserwowałam ich poczynania, razem z nimi przeżywałam wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce, razem z nimi przeprowadzałam policyjne śledztwo i sama starałam się odgadnąć, kto jest mordercą, jaki ma motyw i co nim kieruje. Na pewno nie raz będę powracać do wiślańskiego cyklu, bo bez Konrada, Marcina, Petry i wielu innych nic już nie będzie takie samo. Gorąco polecam.
Tytuł: Popielate laleczki
Autor: Hanna Greń
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 368
Ocena: 6/6
Chyba od tej książki zaczną poznawanie twórczości tej autorki. 😊
OdpowiedzUsuń