Postaci, których poczynania wypełniają karty WMC narodziły się dawno temu, jeszcze w latach 90tych ubiegłego wieku. Byłam wówczas nastolatką zafascynowaną „Wywiadem z Wampirem”, który wszedł do polskich kin. Pamiętam, że bilet kosztował 3.5zł, mieszkałam wówczas w mieście, w którym nie było multipleksu. W ogóle chyba te wielkie kina pojawiły się kilka lat później. Miałam jakieś 14 lat i teraz nikt nie wpuściłby mnie na taki seans! Po obejrzeniu filmu obsesyjnie poszukiwałam powieści Anne Rice, które były wtedy bardzo trudno dostępne. Po przeczytaniu kolejnego tomu „Kronik Wampirzych”, czyli powieści „Wampir Lestat” wykiełkowała we mnie historia. Oczywiście, nie chciałam jej wówczas publikować, w tamtych czasach nie miałam nawet komputera, żeby ją spisać, internet dopiero raczkował. Żeby zostać pisarzem trzeba było wystukać maszynopis i rozesłać go do wydawnictw. Spisałam jednak tę historię i często wracam do niej z sentymentem. Bardzo się cieszę, że moje pierwsze dzieło nigdy nie trafiło do żadnego redaktora! Mam gdzieś te zapiski, zeszyty w kratkę wypełnione koślawym pismem. Gdy wróciłam do nich po latach, w czasie których bardzo dużo czytałam i ćwiczyłam warsztat pisząc opowiadania i poezję, wiedziałam, że nie nadają się do niczego. Historia się zmieniła, bo ja również dojrzałam i co innego mnie inspirowało, co innego wpływało na mój światopogląd. Postaci, czy może raczej ich powierzchowność, pozostały niezmienne. Pięciu głównych bohaterów ma więc teraz prawie po 30 lat! „Woła mnie ciemność” w obecnym kształcie pisałam na przełomie 2014 i 2015 roku. I nie było to nawet opisywanie ich historii, raczej wysłuchiwanie tego, co dojrzałe, ukształtowane postaci mają mi do opowiedzenia.
2. Ile czasu zajęło ci tworzenie powieści?
Sam proces twórczy jest w moim przypadku bardzo szybki. Gdy już miałam ukształtowane uniwersum, które dojrzewało we mnie prawie przez trzy dekady, to pisanie kolejnych tomów trwało około 3-4 miesięcy.
3. Czy miałaś trudność z jej wydaniem? Dlaczego postanowiłaś najpierw wydać powieść za granicą?
Przy pierwszym wydaniu popełniłam błąd, powierzając powieść nieodpowiedniemu wydawcy, Niech na to spadnie woal zapomnienia. Potem przez lata borykałam się z niesłusznie przypiętą łatką self-publisherki, przez co miałam problem z zainteresowaniem moją twórczością poważnych domów wydawniczych. Tematyka powieści, czy może raczej fakt, że główna intryga, jak i watek romansowy, toczą się miedzy mężczyznami, również nie ułatwiała sprawy. W naszym kraju w ogóle nie istnieje nisza romansów męsko-męskich czy damsko-damskich. A jeśli już, to jest tak ukryta, że na szersze wody takie powieści nie wypływają. Pojawiają się iskierki, jak „Tamte dni, tamte noce” Andre Acimana, ale są to nikłe przebłyski. Ciągle boimy się się takiej tematyki. Za granicą to jest potężna gałąź literatury, szalenie popularna. Postanowiłam sprawdzić się jako tłumaczka i zobaczyć, jak poradzą sobie moje powieści w tym nurcie. Bardzo się cieszę, że postawiłam ten rok, bo z pewnością przyczynił się on do mojego rozwoju. Nawiązałam wiele kontaktów z zagranicznymi autorami, poznałam rynek i jego mechanizmy. To wszystko z pewnością mi się przyda w przyszłości.
4. Osoba pierwszy raz sięga po twoją powieść skuszona opisem i okładką. Co ciekawego może w niej znaleźć?
WSZYSTKO. I mówię całkiem poważnie. W tej powieści jest cała gama emocji, nawet takich, z którymi na co dzień nie mamy do czynienia. Jest podróż w czasie i przestrzeni, ale również podróż do mrocznej duszy bohatera. Są filozoficzne dywagacje, ale i wartka akcja. To piękna bajka dla dorosłych, z uniwersalnym przesłaniem. Są narkotyki, seks i dziewiętnastowieczny rock and roll! ;) A jeśli ktoś lubi naklejać etykietki, to znajdzie tu i romans, i horror, i kryminał, i powieść historyczną. Napisałam powieść, której bezskutecznie poszukiwałam przez 20 lat jako świadomy i wymagający czytelnik.
5. Którego bohatera lubisz najbardziej z całej książki?
Uwielbiam Lotara, który pozornie jest zimnym draniem, ale jego drugie oblicze to niekochany sierota, przez całe życie poszukujący akceptacji. Mówią o nim, że jest cyniczny, twardy, skuteczny i bezwzględny. A wszystko to ukryte w powabnej powierzchowności! Jak można go nie uwielbiać??
6. Twoi bohaterowie uwielbiają muzykę, a jaką u ciebie odgrywa rolę?
Podobno zaczęłam śpiewać mając półtora roku, czego oczywiście nie pamiętam. Muzyka to moje życie. Dosłownie. Jestem żoną skrzypka, filharmonika. Śpiewam w chórze, ale również w składzie bluesowym. Komponuję, piszę teksty, gram na wielu instrumentach. W każdej mojej powieści, nie tylko w WMC, muzyka odgrywa kluczową rolę, jest dodatkowym bohaterem. Ja oddycham muzyką!
7. Czego czytelnicy mogą się spodziewać w kolejnej części - Twarzą w twarz? Co tym razem wymyśliła dla nich Suchocka?
No… Nie mogę przecież powiedzieć! W przypadku tej powieści bardzo łatwo o spojler, który popsuje całą przyjemność czytania! Szczególnie, że w WMC rozstajemy się z Lotharem w chwili, w której wszystko wydaje się przesądzone. Opis na okładce sugeruje jednak, że nasz demoniczny skrzypek tak łatwo się nie poddał i postanowił wybrać się w podróż, która da mu odpowiedzi na pytania, dlaczego spotkało go tyle niezasłużonych tragedii. Więcej zdradzać nie zamierzam. Powiem tylko tyle, że w tym tomie nie będzie już rozbrzmiewać klasyka, a nowoorleański jazz! ;) Wprowadziłam też kilka nowych postaci, które przewijać się będą przez kolejne tomy. Mam nadzieję, że podbiją one serca czytelników tak samo, jak uczynili to chłopcy z WMC! I uwaga: pojawiają się też ponętne łowczynie, przyjaciółki i kochanki naszych dotychczasowych bohaterów!
8. Wiele osób rozpisuje się o twojej twórczości. Co czujesz w takich sytuacjach gdy czytasz kolejną pozytywną recenzję książki?
Zawsze czytam recenzje z bijącym sercem. Jestem jednak pewna tego, co piszę, więc pozytywne opinie są dla mnie potwierdzeniem tego, że recenzent zrozumiał moje intencje, przyjął zaproszenie do świata, który wykreowałam. To jest zawsze bardzo miłe. Żeby odnaleźć się w tym uniwersum, trzeba mieć już pewną czytelniczą ogładę, bo lubię robić ukłony w stronę wielkich i uznanych dzieł. Czytelnik, który je zna, ma większą frajdę z lektury. Cieszę się niezmiernie, gdy w opiniach pojawiają się stwierdzenia, że moje powieści sprawiają, iż ludzie przewartościowują swój światopogląd, otwierają się na nieznane. Od tego właśnie jest literatura: ma otwierać umysły.
9. Miłość dwóch mężczyzn. Powiem szczerze, że to pierwsza książka z którą miałam styczność. Nie boisz się krytyki, hejtu ? Wiele osób potępia taką miłość.
Jak można potępiać miłość?? Miłość nie ma płci. Jest kwestią umowy między dwojgiem świadomych swoich potrzeb ludzi, wzajemnym zaspokajaniem swoich pragnień. Jesteśmy społeczeństwem za bardzo skupionym na ocenianiu i wartościowaniu. Jeśli ludzie się kochają, bez względu na to, jakiej są płci, i realizują się w tej miłości nie wyrządzając przy tym nikomu krzywdy, to nie widzę w tym nic złego. Miłość osób tej samej płci jest tak samo wartościowa, jak miłość par mieszanych. Często jest poddawana wielu dodatkowym próbom, narażona na hejt właśnie, na nietolerancję, na stygmatyzację. Serio?? To nie średniowiecze. Im szybciej zaakceptujemy to, że fascynacje rodzą się między ludźmi bez względu na płeć, tym łatwiej będzie nam przejść nad tym o swoich spraw.
A w kwestii fabularnej? Konflikt, który rodzi się w sercu bohatera wychowanego w tradycyjnym duchu w momencie, gdy odkrywa on fascynację innym mężczyzną, był dla mnie niezwykłym wyzwaniem. Mam nadzieję, że udało mi się wiarygodnie ukazać jego wewnętrzną walkę.
10. Napiszesz kiedyś książkę obyczajową? Czy raczej to nie twoje klimaty?
WMC to przecież książka obyczajowa! Ukazuje przekrój społeczny dziewiętnastowiecznego Londynu, i przez 2/3 nawet nie pojawia się żaden wątek fantastyczny! No i ja przecież napisałam już niejedną powieść obyczajową! Na blogu możne znaleźć trzy opowiadania, które dzieją się współcześnie w znanych mi realiach. Jako ebook jest dostępna nowela obyczajowa „O jeden krok za daleko”, ukazująca losy kalekiej alkoholiczki, usiłującej wychowywać nastoletnią córkę, walczącej z traumą z przeszłości i spotykającej na swej drodze tajemniczego mężczyznę po przejściach. Czy to wystarczająco obyczajowe? Czekam również na decyzję w sprawie wydania powieści „Jesienny motyl”, której akcja toczy się współcześnie we Wrocławiu. Nie stronię od pisania historii obyczajowych. Poruszam w nich jednakże wiele niewygodnych tematów, a taka literatura jest trudniejsza do wydania niż romans z happy endem.
11. Często rysujesz swoich bohaterów. Gdzie można ich znaleźć i skąd w tobie pasja do rysowania?
Przy okazji spotkania autorskiego w Opolu, gdzie obecnie mieszkam (13.02), które będzie małym świętem z okazji premiery tomu 2 cyklu, startuje wystawa portretów moich postaci. Szukam przypadkowo. Na każdą z twarzy, która w moich oczach stała się obliczem bohatera mojej powieści, natrafiłam przypadkowo w internecie. Moim ulubieńcem jest Miles McMillan, amerykański model i malarz, który użyczył swojej twarzy Armagnacowi. On oczywiście o tym nie wie! ;) Lubię mieć świadomość tego, że czytelnicy widzą bohaterów dokładnie tak, jak chcę,by ich widzieli. Zaczęłam rysować, gdy znalazłam stare prace mojej mamy, to ona przekazała mi tę iskierkę talentu. Dojście do obecnego poziomu zajęło mi 25 lat, oczywiście z przerwami. Mam okresy bezczynności artystycznej trwające wiele miesięcy, ale jak wpadnę w cug to rysuję codziennie. Cieszę się, że w książkach znalazły się moje rysunki i czytelnicy mogą spojrzeć w oczy moim bohaterom!
12. Czy podczas pisania słuchasz muzyki, czy potrzebujesz ciszy, by się skupić?
Wolę ciszę. Tykanie zegara, śpiew ptaków za oknem, granie świerszczy. Muzyki słucham, by się nakręcić, zainspirować. Przy pisaniu jednak lubię słyszeć tylko klikanie klawiatury.
Zawsze czytam recenzje z bijącym sercem. Jestem jednak pewna tego, co piszę, więc pozytywne opinie są dla mnie potwierdzeniem tego, że recenzent zrozumiał moje intencje, przyjął zaproszenie do świata, który wykreowałam. To jest zawsze bardzo miłe. Żeby odnaleźć się w tym uniwersum, trzeba mieć już pewną czytelniczą ogładę, bo lubię robić ukłony w stronę wielkich i uznanych dzieł. Czytelnik, który je zna, ma większą frajdę z lektury. Cieszę się niezmiernie, gdy w opiniach pojawiają się stwierdzenia, że moje powieści sprawiają, iż ludzie przewartościowują swój światopogląd, otwierają się na nieznane. Od tego właśnie jest literatura: ma otwierać umysły.
9. Miłość dwóch mężczyzn. Powiem szczerze, że to pierwsza książka z którą miałam styczność. Nie boisz się krytyki, hejtu ? Wiele osób potępia taką miłość.
Jak można potępiać miłość?? Miłość nie ma płci. Jest kwestią umowy między dwojgiem świadomych swoich potrzeb ludzi, wzajemnym zaspokajaniem swoich pragnień. Jesteśmy społeczeństwem za bardzo skupionym na ocenianiu i wartościowaniu. Jeśli ludzie się kochają, bez względu na to, jakiej są płci, i realizują się w tej miłości nie wyrządzając przy tym nikomu krzywdy, to nie widzę w tym nic złego. Miłość osób tej samej płci jest tak samo wartościowa, jak miłość par mieszanych. Często jest poddawana wielu dodatkowym próbom, narażona na hejt właśnie, na nietolerancję, na stygmatyzację. Serio?? To nie średniowiecze. Im szybciej zaakceptujemy to, że fascynacje rodzą się między ludźmi bez względu na płeć, tym łatwiej będzie nam przejść nad tym o swoich spraw.
A w kwestii fabularnej? Konflikt, który rodzi się w sercu bohatera wychowanego w tradycyjnym duchu w momencie, gdy odkrywa on fascynację innym mężczyzną, był dla mnie niezwykłym wyzwaniem. Mam nadzieję, że udało mi się wiarygodnie ukazać jego wewnętrzną walkę.
10. Napiszesz kiedyś książkę obyczajową? Czy raczej to nie twoje klimaty?
WMC to przecież książka obyczajowa! Ukazuje przekrój społeczny dziewiętnastowiecznego Londynu, i przez 2/3 nawet nie pojawia się żaden wątek fantastyczny! No i ja przecież napisałam już niejedną powieść obyczajową! Na blogu możne znaleźć trzy opowiadania, które dzieją się współcześnie w znanych mi realiach. Jako ebook jest dostępna nowela obyczajowa „O jeden krok za daleko”, ukazująca losy kalekiej alkoholiczki, usiłującej wychowywać nastoletnią córkę, walczącej z traumą z przeszłości i spotykającej na swej drodze tajemniczego mężczyznę po przejściach. Czy to wystarczająco obyczajowe? Czekam również na decyzję w sprawie wydania powieści „Jesienny motyl”, której akcja toczy się współcześnie we Wrocławiu. Nie stronię od pisania historii obyczajowych. Poruszam w nich jednakże wiele niewygodnych tematów, a taka literatura jest trudniejsza do wydania niż romans z happy endem.
11. Często rysujesz swoich bohaterów. Gdzie można ich znaleźć i skąd w tobie pasja do rysowania?
Przy okazji spotkania autorskiego w Opolu, gdzie obecnie mieszkam (13.02), które będzie małym świętem z okazji premiery tomu 2 cyklu, startuje wystawa portretów moich postaci. Szukam przypadkowo. Na każdą z twarzy, która w moich oczach stała się obliczem bohatera mojej powieści, natrafiłam przypadkowo w internecie. Moim ulubieńcem jest Miles McMillan, amerykański model i malarz, który użyczył swojej twarzy Armagnacowi. On oczywiście o tym nie wie! ;) Lubię mieć świadomość tego, że czytelnicy widzą bohaterów dokładnie tak, jak chcę,by ich widzieli. Zaczęłam rysować, gdy znalazłam stare prace mojej mamy, to ona przekazała mi tę iskierkę talentu. Dojście do obecnego poziomu zajęło mi 25 lat, oczywiście z przerwami. Mam okresy bezczynności artystycznej trwające wiele miesięcy, ale jak wpadnę w cug to rysuję codziennie. Cieszę się, że w książkach znalazły się moje rysunki i czytelnicy mogą spojrzeć w oczy moim bohaterom!
12. Czy podczas pisania słuchasz muzyki, czy potrzebujesz ciszy, by się skupić?
Wolę ciszę. Tykanie zegara, śpiew ptaków za oknem, granie świerszczy. Muzyki słucham, by się nakręcić, zainspirować. Przy pisaniu jednak lubię słyszeć tylko klikanie klawiatury.
13. Często jeździsz na koncerty. Kto jest twoim ulubionym wykonawcą i czy miałaś już szansę być na jego koncercie?
Byłam na miliardzie koncertów… Uwielbiam występy skrzypka Nigela Kennedy’ego, zawsze po koncercie mam szansę z nim porozmawiać, znamy się od piętnastu lat. Zawsze staram się dotrzeć do artysty, którym akurat jestem zafascynowana, podarować mu moje książki. Nigel jest fanem mojej prozy i bez skrępowania opowiada o tym wszystkim dookoła ;) Miałam przyjemność wysłuchać wybitnego kontratenora Philippe’a Jaroussky’ego i pianisty Georgijsa Osokinsa, obaj są dla mnie wielką inspiracją. Latałam również na koncerty gigantów rocka takich jak Korn, U2 czy Marilyn Manson albo Depeche Mode. Chyba już z tego wyrosłam… Chciałabym jeszcze usłyszeć na żywo Dimasha Kudaibergena, kazachskiego wokalistę o niesamowitej skali i wyjątkowej wrażliwości. To mój najnowszy ulubieniec! ;)
Byłam na miliardzie koncertów… Uwielbiam występy skrzypka Nigela Kennedy’ego, zawsze po koncercie mam szansę z nim porozmawiać, znamy się od piętnastu lat. Zawsze staram się dotrzeć do artysty, którym akurat jestem zafascynowana, podarować mu moje książki. Nigel jest fanem mojej prozy i bez skrępowania opowiada o tym wszystkim dookoła ;) Miałam przyjemność wysłuchać wybitnego kontratenora Philippe’a Jaroussky’ego i pianisty Georgijsa Osokinsa, obaj są dla mnie wielką inspiracją. Latałam również na koncerty gigantów rocka takich jak Korn, U2 czy Marilyn Manson albo Depeche Mode. Chyba już z tego wyrosłam… Chciałabym jeszcze usłyszeć na żywo Dimasha Kudaibergena, kazachskiego wokalistę o niesamowitej skali i wyjątkowej wrażliwości. To mój najnowszy ulubieniec! ;)
14. Co znajdziemy w kolejnych tomach? Bo jak mi wiadomo za granicą są już cztery części twoich powieści?
Tom trzeci jest poświęcony mojej ulubionej, niesfornej parze, czyli Arapaggiowi i Uccelllino. Tom czwarty to spowiedź Lothara i jednoczesne ukazanie wczesnych losów lorda Huntingtona. O kolejnych, planowanych za granicą na ten rok nie powiem, gdyż opowiadają o postaciach, których polscy czytelnicy jeszcze nie poznali! Obecnie cykl obejmuje 6 tomów (ostatni wyłącznie po angielsku), ale planuję napisanie jeszcze 4. Co najmniej! ;)
Bardzo ciekawa rozmowa 😊
OdpowiedzUsuń