Zadałam naszym pisarkom trzy pytania - za, co lubią kryminały, kiedy powinien pojawić się pierwszy trup oraz czy potrzebny jest research
Hanna Greń
Mieszkanka Bielska-Białej.
Absolwentka Akademii Ekonomicznej w Katowicach, całe życie zawodowe związała z ekonomią. Jak na autorkę mrocznych kryminałów i thrillerów jest osobą niezwykle pogodną, dowcipną, z dużym dystansem do siebie.
Debiutowała w 2014 roku. Nakładem Wydawnictwa Replika ukazały się dotąd jej książki: Uśpione królowe, Cynamonowe dziewczyny, Otulone ciemnością, Wilcze kobiety oraz Popielate laleczki – należące do cyklu W Trójkącie Beskidzkim, a także dwutomowa powieść Polowanie na Pliszkę (Jak kamień w wodę i Światełko w tunelu).
Pasjonuje się kryminalistyką. Jej mąż – emerytowany policjant – jest pierwszym recenzentem jej książek, stąd ich wiarygodność i dopracowanie merytoryczne.
Za dreszczyk emocji przy próbach samodzielnego rozwiązania zagadki.
2. W którym momencie powinien pojawić się pierwszy trup? Na początku, w środku czy blisko końca?
Trup nie jest istotny. Bywają kryminały, gdzie trupa w ogóle nie ma. Ważne jest umiejętne zbudowanie napięcia, żeby czytelnik gryzł palce z emocji, przerzucając nerwowo kartki.
3. Czy zaczynając pisać kryminał trzeba wcześniej zrobić research, by wydarzenia miały ręce i nogi?
Ja research robię w trakcie pisania, gdy pojawia się problem podczas tworzenia fabuły. Robienie go na początku to w moim przypadku strata czasu, gdyż często zmieniam plan i pewne założenia początkowe finalnie w ogóle się nie pojawiają. :)
Polska pisarka, autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego.
Absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej, przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Bywała tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery.
1. Za, co lubisz kryminały?Absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej, przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Bywała tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery.
Kryminały lubię za emocje, mroczny klimat i zarysowany w nich świat, którego nie znam na co dzień. Nie każdy ma możliwość podglądnięcia pracy policji, czy prokuratury, a tego typu książki ją nam dają.
2. W którym momencie powinien pojawić się pierwszy trup? Na początku, w środku czy blisko końca?
Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, w którym momencie powinien się pojawić pierwszy trup i myślę, że nie ma tutaj reguły. Czasem ofiara pojawia się na samym początku, jak chociażby w moich "Drapieżcach", a czasem w środku. Bywa, że i na samym końcu, jeśli jest trupem... kolejnym. Dodam, że jeden nieboszczyk to dość skąpo - obecnie Czytelnik chce więcej, mocniej, dosadniej. Jeden trup to dopiero początek Chociaż nie zawsze na początku
3. Czy zaczynając pisać kryminał trzeba wcześniej zrobić research, by wydarzenia miały ręce i nogi?
Do każdej książki robi się czasem research, chociaż zgodzę się z Tobą, że kryminał jest gatunkiem szczególnie pod tym względem wymagającym. Zwłaszcza dla autorów, którzy na co dzień nie mają do czynienia z pracą i środowiskiem organów ścigania, czy medycyny sądowej. Sama staram się śledzić blogi o kryminalnej tematyce, czytać ciekawe książki, oglądać dokumenty - jednym słowem autor, który chce się płynnie poruszać na polu thrillera i kryminału powinien się tego typu zagadnieniami interesować. Dziękuję za rozmowę i serdecznie pozdrawiam. Daria Orlicz.
Agnieszka Krawczyk
Zdjęcie Julita Pająk.
Gdyby Agnieszka Krawczyk, autorka powieści „Napisz na priv”, była Robertem Rojkiem z książki Małgorzaty Musierowicz „Kłamczucha”, swój biogram zamknęłaby jednym zdaniem „Urodziłam się i jakoś dotąd żyję”. Żeby trochę rozwinąć temat, za nieśmiertelnym kaowcem z „Rejsu” mogłaby dodać „Urodziłam się w Krakowie, w drugiej połowie lipca, dokładnie 26 lipca”. Od tego czasu bardzo wiele się zdarzyło .
Dzięki wielkiemu poczuciu humoru wykładowców oraz niezawodnemu sposobowi na zdawanie egzaminów udało jej się ukończyć polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach pracowała jako dziennikarka w krakowskich gazetach codziennych, i tak się dziwnie składało, że każda z nich dosyć szybko bankrutowała. Przykry ten fakt skłonił ją do niewesołej konstatacji, że ma w sobie coś z Jonasza lub syndyka masy upadłościowej. Późniejsza kariera nie potwierdziła na szczęście tego faktu – przez wiele lat pracowała jako redaktorka w kilku krakowskich wydawnictwach, aż wreszcie stwierdziła „ja też potrafię” i napisała książkę, która ukazała się nakładem wydawnictwa SOL. Podobnie jak bohater „Krainy chichów” J. Carrola nie znosi pomidorów, ale za to lubi kawę. Kocha swoje miasto, swoją rodzinę i przyjaciół. Bardzo dużo czyta, kolekcjonuje powieści o piratach i stare, ilustrowane wydania książek dla dzieci.
Dzięki wielkiemu poczuciu humoru wykładowców oraz niezawodnemu sposobowi na zdawanie egzaminów udało jej się ukończyć polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach pracowała jako dziennikarka w krakowskich gazetach codziennych, i tak się dziwnie składało, że każda z nich dosyć szybko bankrutowała. Przykry ten fakt skłonił ją do niewesołej konstatacji, że ma w sobie coś z Jonasza lub syndyka masy upadłościowej. Późniejsza kariera nie potwierdziła na szczęście tego faktu – przez wiele lat pracowała jako redaktorka w kilku krakowskich wydawnictwach, aż wreszcie stwierdziła „ja też potrafię” i napisała książkę, która ukazała się nakładem wydawnictwa SOL. Podobnie jak bohater „Krainy chichów” J. Carrola nie znosi pomidorów, ale za to lubi kawę. Kocha swoje miasto, swoją rodzinę i przyjaciół. Bardzo dużo czyta, kolekcjonuje powieści o piratach i stare, ilustrowane wydania książek dla dzieci.
1. Za, co lubi pani kryminały?
Cóż, nie ukrywam, że literaturę gatunkową, a taki jest
właśnie kryminał, traktuję rozrywkowo. Dobrze wypoczywam, czytając kryminały i
starając się odgadnąć, kto jest sprawcą zbrodni. Oczywiście, ten gatunek
literacki rządzi się swoimi prawami, istnieją pewne schematy fabularne, które
można rozpoznać, dzięki czemu łatwiej odkryć rozwiązanie. Dlatego też uwielbiam
książki nieschematyczne, które mnie czymś zaskakują. Jestem wielką wielbicielką
kryminałów, których akcja toczy się – powiedzmy to tak umownie – na angielskiej
prowincji. Podoba mi się tu szczególnie Ann Clevees, której kryminały dzieją
się na Szetlandach, Peter May (Hebrydy) i Simon Beckett (szczególnie powieść
„Niespokojni zmarli” z akcją na wyspie Mersea w hrabstwie Essex). Nie gardzę
też serialami kryminalnymi osadzonymi w takich realiach. Jakoś ostatnio
znudziły mi się wielkie miasta w kryminale i wolę poczytać o tym, jak ukrywać
zbrodnię w małym miasteczku, czy wręcz na wsi. To zresztą dużo trudniejsze,
zatem z większą ciekawością się śledzi takie działania.
2. W którym momencie powinien
pojawić się pierwszy trup? Na początku, w środku czy blisko końca?
Na to nie ma reguły. Czytałam już najróżniejsze
powieści kryminalne, gdzie zwłoki pojawiały się na początku, w kilku pierwszych
rozdziałach, w środku, lub wręcz – nie było ich wcale, bo cała zbrodnia była
mistyfikacją. Może nie tyle, co moment pojawienia się trupa, ważny jest w kryminale
suspens, atmosfera i trzymająca w napięciu akcja. Ja bardzo lubię powieści
zwodnicze i nieoczywiste. Nic nie jest takie jak się wydaje – to mój ulubiony
temat kryminału. Dlatego uwielbiam również thrillery psychologiczne, gdzie –
moim zdaniem – niekwestionowanymi mistrzyniami są panie. Bardzo cenię Sharon
Bolton, B.A. Paris i naszą Magdę Stachulę.
3. Czy zaczynając pisać kryminał trzeba
wcześniej zrobić research, by wszystkie wydarzenia miały ręce i nogi?
Reaserch jest zawsze dobrze robić, czy to przy
kryminale, czy przy powieści obyczajowej. Fabuła jest wówczas pełniejsza,
bardziej dopracowana, przemyślana. Co do kryminałów, mogę powiedzieć na swoim
przykładzie – dlatego piszę je tak rzadko, że reaserch zabiera mi dużo czasu.
Kiedy tworzyłam „Noc zimowego przesilenia”, przeczytałam kilkadziesiąt pozycji
na temat II wojny światowej, żeby dobrze wczuć się w atmosferę. Były to
monografie, pamiętniki, różne relacje. Pisząc z kolei „Ciało” poświęciłam
blisko dwa lata na zbieranie materiałów, bo był to kryminał – jeśli mogę to tak
ogólnie ująć – o sztuce, w każdym razie z akcją toczącą się wokół dzieł sztuki.
Kryminał to gatunek wymagający, tutaj błędów się nie wybacza. Kiedy jest źle
skonstruowany, akcja nie jest przemyślana i dobrze poprowadzona, czytelnik ma
prawo być rozczarowany. Zatem reaserch i dobry plan wydają się być kluczowym
wymogiem, żeby stworzyć dobrą książkę.
Bardzo ciekawa odsłona cyklu.:)
OdpowiedzUsuń