Wywiad z Eweliną Rubinstein na temat jej książki ''Niczyj''



Postanowiłam przypomnieć Twoją przedostatnią publikację, bo mam wrażenie, że reportaże nigdy się nie starzeją, a zwłaszcza te, które poruszają ważne dla społeczeństwa tematy. ''Niczyj. Prawdziwe oblicze bezdomności'' ukazało się dzięki inicjatywie Wydawnictwa Psychoskok ponad dwa lata temu. Bezdomność to nie tylko trudny, wrażliwy temat, więc muszę zapytać: po co była Ci ta książka?

Ewelina Rubinstein : Książka, o której mówisz, mam wrażenie, że wcześniej lub później, i tak by powstała. To była taka oczywista oczywistość. Jak można bowiem pominąć temat osób
bezdomnych, jeżeli Ministerstwo Polityki i Pomocy Społecznej samo bije na alarm i podaje, że według najnowszych ustaleń bezdomnych w Polsce jest prawie 30 tysięcy osób! To niewiarygodne, jak dużo osób (kobiet, mężczyzn, a nawet dzieci) nie ma dachu nad głową. Skala tego zjawiska zatrważa i pokazuje, że nie możemy tego problemu bagatelizować lub zamiatać go pod dywan. Cieszy mnie, kiedy słyszę lub czytam, że większe miasta w Polsce coraz bardziej się mobilizują i nie tylko władze samorządowe, czy kościelne organizują rozmaite zbiórki ciepłej żywności lub ubrań, ale często robi to grupka ludzi na przykład z danego osiedla lub właściciele domków działkowych. Pomagają także wolontariusze, którzy zachęcają bezdomnych do pójścia do noclegowni, pomagają strażnicy miejscy, którzy także wskazują miejsca, w których osoba bezdomna może liczyć na pomoc.


Czyli jest coraz lepiej?

Ewelina Rubinstein : Tego nie twierdzę. Uważam jednak, że w ciągu trzech lat zmieniła się
społeczna mentalność. Kiedy widzimy bezdomnego na ławce lub śpiącego, skulonego z zimna pod sklepem, to nie przechodzimy obojętnie. Zdajemy sobie sprawę, że często od takiego bezdomnego czuć won alkoholu, ale często sami potrafimy kupić mu chleb, bułkę lub wyciągnąć z plecaka własną kanapkę. Coraz rzadziej oceniamy, częściej zadajemy pytania: dlaczego stracił dom, dlaczego leży na ulicy, dlaczego pije itp.


Czy bezdomni jakoś się od siebie różnią?

Ewelina Rubinstein : Pracując nad książką, byłam w różnych województwach, w rozmaitych placówkach i wiem, że bezdomność ma zawsze podobną twarz. Smutną, nieco wykrzywioną, zmartwioną. Warto jednak podkreślić, że bezdomność mężczyzn różni się od tej kobiecej. Mężczyźni stają się bezdomnymi głównie w wyniku utraty pracy, odejścia żony, dzieci, wpadnięcie w nałóg alkoholowy lub hazardowy. Nie potrafią szukać pomocy, bo wydaje im się, że honor męski im na to nie pozwala. Bezdomność kobiet ma nieco inne podłoże. Panie tracą dom, bo tracą miłość oraz wsparcie męża, partnera. Ten znęca się nad nimi (fizycznie lub psychicznie), a potem, mając już zazwyczaj nową miłość, wyrzuca się je z domu jak stary nikomu niepotrzebny przedmiot. Często te kobiety nie mają prawa do lokalu, więc bywa, że tracą tak naprawdę wszystko… Częściej jednak niż panowie potrafią przestać być bezdomnymi, potrafią wrócić do społeczeństwa.

Która historia wywołała w tobie najwięcej emocji? 

Wszystkie rozmowy były dla mnie szczególne. Każda była odmienna, każda wiązała się z inną życiową tragedią. Myślę jednak, że szczególnie traumatycznym dla mnie przeżyciem były spotkania z bezdomnymi kobietami. Bezdomność kobiet ma niewiele wspólnego z tą męską. Panie tracą dach nad głową głównie z powodu przemocy domowej, tego, że były gwałcone, poniżane przez swoich partnerów. A kiedy im się znudziły były po prostu wyrzucane z mieszkania (do którego zazwyczaj nie miały prawa własności) jak rzecz, która właśnie się zepsuła i jest nikomu niepotrzebna. Mówiąc to, od razu przypomina się Dominika, bezdomna z Warszawy. Spotkałam ją w centrum miasta, niedaleko Dworca Centralnego. I kiedy, prawie na początku naszej rozmowy, prosi mnie, abyśmy poszły do sklepu i żebym „coś” jej kupiła, wpadam w lekką panikę. Od razu przychodzi mi do głowy, „że pewnie chce się napić i będzie mnie prosić o kupno piw albo jakiegoś wina”. Patrzę jednak na jej drobne ciało, na delikatną twarz i ulegam. Idziemy do tego sklepu. Dominika wchodzi pierwsza. Biorę koszyk i idę za nią. Ku mojemu zdziwieniu mijamy półki z piwem, konserwami, czipsami i nabiałem. Kobieta sięga po bochenek chleba i bez pytania wrzuca go do koszyka, który trzymam w ręce. Mijamy kolejne regały. Tym razem bierze dwie paczki najtańszych podpasek i małą paczkę chusteczek nawilżających. Odwraca się do mnie. 



– Proszę ciebie o te rzeczy. Zapłacisz za mnie? Ja nie mam ani złotówki – wyjaśnia. Bez wahania podchodzę do kasy i płacę za produkty wybrane przez Dominikę. Kilka minut później idziemy Alejami Jerozolimskimi. Zatrzymujemy się koło wejścia do hostelu Coco.– Wejdźmy w tę bramę, tam można na chwilę usiąść.

Zgadzam się.

– Masz papierosa? – pyta po chwili kobieta.

Nie – odpowiadam. – Nie palę.

– Tylko taki mam nałóg. Czasem napiję się browarka, wiadomo, ale wszystko jest pod kontrolą. Co tak patrzysz? A... już wiem! – uśmiecha się. – Zdziwiona jesteś, że potrzebowałam podpasek?

Byłam zdziwiona, bo jakkolwiek to teraz zabrzmi, zobaczyłam w Dominice nie bezdomną, ale normalną, zwykłą kobietę. I kiedy tak siedzimy i na nią patrzę, mówię:

- Nie spodziewałam się, że właśnie o to mnie poprosisz.

A ona odpowiada: - Mam właśnie okres. Mogę tobie pokazać, co mam teraz w majtkach.

- Nie trzeba...

–To ci powiem.- kontynuuje- Ścierkę, którą znalazłam na śmietniku. Bo nie mam za co kupić podpasek czy tamponów. Nie zarabiam, a jak już wpadnie trochę groszy, to wszystko idzie na jedzenie. Życie na ulicy jest trudne, wiadomo, ale nie wiesz, jak źle potrafi się czuć kobieta, która śpi na ławce w parku albo gdzieś pod sklepem i ma całe nogawki spodni zakrwawione? To jest gorsze od tego, jakby ktoś wymierzył mi policzek na środku chodnika i nazwał „kurwą”. Mam tylko te ubrania, które mam na sobie. Jak ściągnę spodnie, to zostanę w okrwawionych majtkach.

- Rozumiem, że nie starcza ci na kupno środków higieny?- pytam.

– Zawsze wtedy muszę wybrać: albo jem przez dwa dni, albo kupię podpaski. Wybieram jednak jedzenie.

Dominikę zapamiętałam najbardziej.



Czy Twoja kolejna książka będzie również reportażem?

Ewelina Rubinstein : Nie. Tym razem książka będzie biografią pewnego projektanta mody, który jest uwielbiany, kochany, ale też czasami krytykowany. Pokładam duże nadzieje w tej publikacji, bo będzie to wyzwanie. Zdradzić mogę tylko tyle, że książka ukaże się w tym roku i będzie pod patronatem medialnym m. in. : ''Czytamy bo kochamy''.
Ze swoich źródeł wiem, że pracujesz też nie tylko nad tę książka…?

Ewelina Rubinstein : To prawda. Książka (zbiór opowiadań) ukaże się w Nowym Jorku w języku angielskim. To dla mnie nowy rynek, a amerykańscy wydawcy działają całkiem inaczej niż w Polsce. Myślę, że będzie to niezwykle doświadczenie i przygoda, która tak szybko się nie skończy.





Komentarze

Prześlij komentarz