Jesteś szczęśliwa. Masz cudownego męża, wspaniałą pracę, w której się rozwijasz, cudownych przyjaciół i kochającą rodzinę. Do jej pełni, brakuje małego cudu, który po jakimś czasie się spełnia. Otula cię radość i przepełnia ogromna miłość. O tym właśnie marzyłaś. O stabilizacji, bezgranicznym uczuciu, cieple domowego ogniska. Chciałabyś tym szczęściem obdzielić cały świat. Czekasz na mężczyznę swojego życia, odliczając do jego przyjazdu, by obwieścić mu radosną nowinę. Z niecierpliwością spoglądasz na zegarek, w myślach już obmyślając pokój waszego dziecka. Słyszysz telefon, euforia sięga zenitu, odbierasz. W słuchawce odzywa się obcy głos, powoli tłumaczy co się wydarzyło. Z twojej twarzy znika uśmiech, nogi stają się nagle ociężałe. W uszach słyszysz głośny pisk. Z ręki wypada telefon, uderzając z głuchym łoskotem o podłogę. W oczach pojawiają się mroczki, niemy krzyk chce się wydostać z gardła, jednak ty usilnie próbujesz powstrzymać prawdę, która wdarła się nieproszona do twojego poukładanego, szczęśliwego życia. Myślisz, że to ponury żart, jednak ta okrutna rzeczywistość jest niechcianym faktem, który zmieni wszystko, co wcześniej wywoływało radość, euforię i ekscytację.
Utrata kogoś bliskiego to ogromny cios. Każdy inaczej przeżywa żałobę. Autorka ukazała w powieści, jak moment cudu bycia w ciąży, przyćmiewa śmierć ukochanego męża. Jak kobieta zamyka się w sobie, w bezpiecznym kokonie myśli, że za chwilę on wpadnie do domu uśmiechnięty, z iskierkami w oczach, by mocno przygarnąć ją w swoje ramiona, że to, co złe stanie się koszmarem, który po przebudzeniu przyniesie tylko dobre wieści i śmiech. Jak powoli gaśnie, wzrok staje się przymglony, jawa miesza się z rzeczywistością. Czas staje w miejscu, w głowie pojawia się wiele pytań bez odpowiedzi. Dlaczego się tak stało? Dlaczego to musiało nas spotkać? Czym zawiniłam, że odebrano mi szczęście? Myśl o kiełkującym życiu przestaje mieć znaczenie. Pojawiają się wątpliwości, serce ogarnia pustka i strach, że dziecko zamiast radości, będzie przynosić tylko płacz, ból i ogromną tęsknotę za mężczyzną życia.
Zaglądamy do myśli Dagmary. Razem z nią współodczuwamy żałobę. Odczuwamy jej ból, niemoc, wszechogarniającą pustkę, myśl, że już nigdy nie zazna szczęścia, radości. Że została ograbiona z osoby, którą kochała, z marzeń, które się z nim wiązały, z poczucia bezpieczeństwa. Pojawiają się wahania nastroju, złość na cały świat, płacz i rezygnacja. Miotanie się w niespodziewanej rzeczywistości, która nieproszona pewnego dnia zapukała do drzwi i odebrała to, co było najcenniejsze. Oprócz próby przejścia przez żałobę autorka uświadamia, jak ważne jest wsparcie osób najbliższych, którzy nie będą pouczać, że powinno się wziąć w garść, tylko swoją obecnością, pomocą, dobrym słowem sprawią, iż powolne stanięcie na nogi będzie możliwe. To długa i żmudna praca, gdy robi się pierwszy krok ku względnej stabilizacji, by po chwili zrobić dwa kroki do tyłu, kiedy pojawia się zwątpienie, chęć rezygnacji, płacz i zgrzytanie zębami.
Niektórzy z was mogą powiedzieć, że powinna szybko otrząsnąć się po stracie, bo w drodze jest dziecko i ono sprawi, iż świat nabierze kolorów. Ja się z tym nie zgodzę. Nigdy nie wiemy, jakbyśmy my postąpili, będąc na miejscu Dagmary. Jakie towarzyszyłyby nam emocje. Czy równie gorliwie, jak ona mieli wsparcie najbliższych w trudnej codzienności, która wysysa całą chęć do życia? Łatwo się mówi, będąc po stronie obserwatora, dlatego staram się nikogo nie oceniać i w miarę postawić się w sytuacji bohatera, zrozumieć jego emocje, przeżycia i nie potępiać za złe wybory, decyzje.
Jeżeli poszukujecie książki, która wywoła szereg emocji od smutku, złości, niepewności po powolne odkrywanie radości i nadziei to ta historia sprosta waszym oczekiwaniom. Gorąco polecam!
Posiadam książkę, na pewno ją przeczytam, lubię takie emocjonalne powieści :)
OdpowiedzUsuń