Bieszczadzka kolęda - pod patronatemCzBK


Święta- dla wielu osób to czas bardzo szczególny, radosny i wyjątkowy. Pełen ciepła, szczęścia, miłości, nostalgii. Jednak nie dla wszystkich ten okres jest przychylny, udany, tak jak się tego oczekuje. Ekscytacja z przygotowań do świąt zamienia się w niechciany obowiązek, kolędy, zamiast wywoływać uśmiech na twarzy, doprowadzają tylko do złości i irytacji, przyjazd rodziny zmusza do udawania, a w głowie wciąż krąży myśl, by to wszystko szybko dobiegło końca. 

Klaudia po ostatnich przeżyciach zmaga się z depresją, jednak usilnie nie przyjmuje tego do świadomości, zrzucając to na karb odbywania żałoby.

Martyna próbuje pogodzić opiekę nad dzieckiem i swoje plany zawodowe. Gdy przyjeżdża z powrotem do rodzinnych stron, z w miarę poukładaną sytuacją życiową, na jej barki spada kolejna niespodziewana informacja, która zachwieje jej stabilizacją.

Patrycja po tym, jak zrezygnowała z uczestnictwa w zeszłorocznych świąt w gronie rodziny, próbuje na nowo zacieśnić relacje między siostrami. Plany, jak to w życiu lubią się zmieniać i na jej drodze staje wiele przeszkód, które doprowadzą do chwilowego załamania nerwowego. 

Autorka na nowo pozwoliła swoim czytelnikom zapoznać się z lubianymi postaciami, z którymi tak trudno było się rozstać ostatnim razem. Tym bardziej po finale, jaki zgotowała siostrom autorka. Dlatego, gdy otrzymałam powieść, czym prędzej zagłębiłam się w świat ukochanych bohaterów. Trzeba przyznać, że Aleksandra nie ułatwia dziewczynom zadania. Wydawać by się mogło, że w ich wspólnym życiu w końcu nastanie spokój i wszystko pójdzie ku lepszemu. Że ich z trudem odbudowaną relację nic nie zniszczy i będą mogły cieszyć się tym, że są razem. Jednak autorka nie byłaby sobą, gdyby znowu nie wywróciła ich świata do góry nogami. Bo nasza rzeczywistość nigdy nie będzie usłana różami, zawsze na naszej drodze znajdzie się przeszkoda, która zmusi nas do podjęcia odpowiednich kroków do działania, lub wycofania, która przeczołga emocjonalnie, podniesie ciśnienie i spowoduje przewartościowanie naszego postrzegania na otaczający świat. Dlatego tak kocham twórczość autorki. Za autentyczność, prawdziwych bohaterów z krwi i kości, którzy mają podobne zmartwienia, wątpliwości, nie zawsze wiedzą, jak wyjść z danej sytuacji, popełniają błędy, żałują, kochają, nienawidzą. Za to, że w świecie bohaterów też jest źle, często trudno, smutno, mają wahania nastrojów, potrafią wyrazić swoje emocje, nieraz krzyknąć i pokazać zęby, gdy coś nie idzie po ich myśli. Za to, że każdy ma słabości, gorszy dzień, z którym trzeba się zmierzyć, marzenia, które dodają motywacji do działania i chwile radości, nadziei. 

,,Pensjonat na wzgórzu'' to wspaniały cykl, który ukazuje skomplikowane relacje rodzinne, zmaganie się z różnymi przeciwnościami, wzloty i upadki, załamania i radości. Perypetie sióstr pochłania się w zastraszającym tempie. Zaskarbiają sobie całą uwagę, kradną serce i wywołują całą paletę przeróżnych emocji. W ich losy człowiek angażuje się cały. Z wypiekami na twarzy obserwuje się ich kolejne losy. Ze złością, gdy coś nie idzie po ich myśli, a czasami z radością, czułością, gdy próbują stanąć na nogi lub otrzymują wsparcie, dobre rady od Ludwika. Dajcie się porwać postaciom i ich wspólnej historii. Gorąco polecam! 

Komentarze