Kiedy kwitną oliwki - pod patronatem CzBK

 


Przytulasz twarz do szorstkiej kory drzewa. Czujesz jej chropowatość. Nad sobą słyszysz cichy szelest liści poruszanych przez wiatr. Spoglądasz na wschód słońca. Po wcześniejszej nawałnicy nie ma prawie śladu. W powietrzu unosi się jeszcze zapach deszczu, a stopy zanurzają się we wciąż mokrym piasku. Gdy słońce zacznie mocno przygrzewać, zła aura odejdzie w zapomnienie. Znów będzie ciepło, piasek będzie parzyć stopy, wiatr bardziej odważnie targać za włosy. Śpiew ptaków stanie się bardziej donośniejszy, a morze cieszyć będzie oczy swoim urzekającym kolorem. W twoim jednak sercu wciąż tli się ból, czujesz się zagubiona w tym nowym świecie, do którego zmusiło cię życie. Mrok otacza cię swoimi lepkimi łapskami, przyciąga, mami. Zabija w tobie nadzieję, wiarę i sprowadza na twoje barki chaos i wewnętrzne kataklizmy. Czy będziesz w stanie odnaleźć spokój? Czy mrok odejdzie z pierwszymi promieniami słońca? Czy będziesz umiała pokonać te demony, które już wyciągają swoje łabska w twoim kierunku?

Tyle chciałabym wyrazić słów, ale za każdym razem, jak próbuje coś napisać, kasuję je. Wydają mi się zbyt banalne, proste.  A ta lektura na to nie zasługuje. W sumie żadna książka od autorki nie powinna zostać opisana po macoszemu. Jej powieści mają w sobie zaklęty czar, magię, do którego za każdym razem ląduje czytelnik. Są jak przyjaciel, znienawidzony szef i mąż w jednym. 

Czuć w nich tę przyjacielską dłoń, która unosi do góry, gdy się jest na dnie, a my nie widzimy wyjścia z sytuacji. To ciepło, które otula niczym puszysty koc, niesamowite wsparcie. Tę uwagę na nasze problemy, bo słucha, co w sercu gra, z czym człowiek się boryka i nie potrafi sobie poradzić i stara się pomóc, znaleźć rozwiązanie. 

Są niczym szef, którego się nie lubi, gdy do głosu dochodzą złe nuty, które podburzają, mieszają szyki, wywołują łzy, bezradność i rezygnację, bo nie sposób z tym walczyć. Często dosięga swoimi mackami swoją ofiarę, podburza, wywołuje chaos w sercu i w życiu. Doprowadza na skraj załamania, przysłania słońce, odbiera nadzieję i chęć do walki. 

I jak mąż, który będzie zawsze kochał, bez względu na wszystko. Który będzie zawsze na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie i pomoże przejść wspólnie przez wszystkie niedogodności. Poda ciepłą herbatę, otuli swoim ciepłem, wsparciem. Stanie ramię w ramię, będzie stabilną podporą i bezpieczną przystanią, do której zawsze będzie można wrócić, gdy człowiek zgubi się we mgle. 

A ta... Kolejna cudowna perełka, która wywołała łzy wzruszenia. Czytałam ją w każdej wolnej chwili. Zapomniałam całkowicie o otaczającym świecie i dałam się wciągnąć na nowo do świata Zakynthos. Czułam się, jakbym tam ponownie wróciła. Jakbym w ogóle nie wyleciała z wyspy, a wciąż tkwiła w tym malowniczym zakątku, który swoim ciepłem i harmonią wniósł do rzeczywistości wiele spokoju i ukojenia. Monika oddała wszystkie emocje, przeżycia i doznania, jakie towarzyszyły mi w tamtym momencie. Nawet czasami miałam wrażenie, że była tuż obok mnie, zaglądała mi przez ramię, towarzyszyła podczas pieszych wędrówek i wycieczek i spisywała wszystko, co malowało się na mojej twarzy i grało mi w sercu. 

Oprócz tego znaleźć tu można poszukiwanie siebie, swoich pragnień. Próbę oswojenia się z ranami, które zgotowało życie, powoli rodzące się uczucie, piękne krajobrazy, które zapierają dech, ogromną miłość matki do dziecka, która na różne sposoby próbuje odgonić ciemność i wprowadzić do świata pociechy radość i szczęście. Nadzieję, która zawsze wkracza na salony niezależnie od długiego spóźnienia. Jeżeli nie potrafi się przedostać przez drzwi, znajdzie wejście przez okno. Delikatność motyla, która otuli swoimi skrzydłami i mimo trudności da bezpieczne schronienie przed złem. Dajcie się skusić tej historii! Gorąco polecam!

Komentarze