Leśne cuda - przepiękna opowieść

 


Spacerujesz sobie po lesie. Napawasz się piękną pogodą, słońcem, które nieśmiało wychyla się zza chmur. Wciągasz świeże powietrze w płuca, oczyszczasz umysł z rozmaitych trosk. Nagle wszechogarniający spokój tego miejsca, burzy ciche rżenie. Rozglądasz się dookoła i dostrzegasz z daleka spłoszone zwierzę. Wiedziona ciekawością podchodzisz do niego, jednak w połowie drogi przystajesz zszokowana. Niegdyś majestatyczny koń, dziś wygląda, jak jedna wielka rana. Sierść, która straciła blask, liczne otwarte rany na ciele, a jego wychudzona sylwetka sprawia, że masz łzy w oczach. Wzbiera w tobie złość, na to, jak ktoś mógł doprowadzić takie cudowne zwierzę, do takiego stanu. W gardle pojawia się ogromna gula, którą ciężko przełknąć, a oczy szklą się na widok tego biedaka. Podchodzisz do niego ostrożnie. On wyczuwa w tobie dobro i nadzieję, że może ci zaufać. Ostrożnie podchodzi do twojej wysuniętej ręki. Gdy głaszczesz go po głowie, już wiesz, że zrobisz wszystko, by mu pomóc. Znajdziesz tych, którzy wyrządzili mu ogromną krzywdę. Wyleczysz go, staniesz na rzęsach, by cudowne zwierzę mogło na nowo cieszyć się życiem. 

Sylwia potrafi oczarować słowem. Maluje przed czytelnikami wspaniały pejzaż, który ujmuje zarówno piękno, dobro, zwykłą codzienność, jak i smutne akcenty naszej rzeczywistości. Ból, rozpacz, rezygnację i miotanie się, bez możliwości wyjścia. Jej książki pochłania się wszystkimi zmysłami. Opisy powodują, że czujemy dotyk drugiej osoby, w ustach rozpływają się słodkie nuty, ale i pozostaje w nich posmak goryczy, gdy złe akcenty wychodzą naprzód. Oczy widzą różne odcienie ludzkich zachowań, a uszy pieści dźwięk śmiechu lub przeszywa do żywego płacz i krzyk, gdy niemoc wkracza na salony, by przyćmić to, co powinno być dobre. Czytelnik towarzyszy postaciom od samego początku do końca. Obserwuje ich zmianę, powolne podnoszenie się z kolan i zawalczenie o to, co powinno być najważniejsze. Można z łatwością wczuć się w ich przeżycia, doznania. Przebywać z nimi w dobrych, jak i złych chwilach. 

Sylwia otula swym ciepłem, wrażliwością, pięknym sercem i głębią. Pokazuje prawdziwy, często okrutny świat, z jego jasnymi i ciemnymi stronami. Daje nadzieję, że w naszej codzienności wciąż są dobrzy ludzie, którzy bezinteresownie wyciągną pomocną dłoń. Że mimo licznych złych mocy, które stale próbują przebić się przez pancerz i wnieść do życia wiele zła, to te dobre dusze stale czynią coś pięknego. Nie dają się przyćmić ciemnym mocom, niezawistnej energii, która stara się uderzyć w ich rzeczywistość. Często są pogodni, pełni hartu ducha, waleczni, a gdy podwinie się im noga, zapał opadnie, to nie poddają się, nie stają w miejscu, tylko walczą, jak taran, idą przez codzienność z mocno podniesioną głową. Starają się znaleźć rozwiązanie na każdą ewentualność. 

Autorka wprowadza elementy, które są nie do przyjęcia, jednak w naszej rzeczywistości wciąż mają miejsce. A mówię tu o bezduszności ludzi. Osób pozbawionych serca, wrażliwości, empatii. Którzy nie zważają na nic i na nikogo byle by jemu było, jak najlepiej, a gdy się mu nie podporządkuje, niewinne istoty dostają za swoje. Zwierzęta, które dla większości z nas są przyjacielem, opoką, często powiernikiem rozmaitych sekretów, dla wilków w owczej skórze stają się workami treningowymi, nic nieznaczącą rzeczą, którą można pomiatać na prawo i lewo, kaleczyć, ranić. Czytając historię Bucka, miałam łzy w oczach. Jak można doprowadzić zwierzę do takiego stanu? Za każdym razem, gdy widzę cierpienie małych czworonogów zadawanych przez ludzi, którzy powinni ich kochać i doceniać, nóż w kieszeni mi się otwiera. Mam ochotę drapać, kopać, przeraźliwie wyć i zrobić to samo oprawcy. Jak można rzucić się na bezbronne stworzenie, które z ufnością, miłością patrzy na swojego właściciela? Zwierzę nie widzi wad, kocha i mimo licznych ran, obelg, jest wierny, nie buntuje się, wciąż oczekując uczucia, miłości, przytuleń. Liczę na to, że kiedyś prawo się zmieni i takie osoby dostaną mocno za swoje. Że żaden immunitet, pieniądze, konszachty nie będą w stanie pomóc przed odbyciem odpowiedniej kary za złe czyny. 

Nie bójcie się jednak sięgnąć po powieść. Mimo smutnych momentów otula swym ciepłem, wrażliwością, delikatnością, magią, cudownym przesłaniem i nadzieją, że wszystko jest w życiu możliwe. Nie zawiedziecie się! Przepiękna zimowo-świąteczna opowieść. Idealna do tego, by zaszyć się pod kołdrą z gorącą czekoladą. Gorąco polecam!


Komentarze