Patrząc w gwiazdy - pod patronatem CzBK


Miałam kiedyś marzenia. Chciałam sięgnąć gwiazd. Dlatego zawsze lubiłam  przypatrywać się im. Wiedziałam, że osiągnę wiele. Nie przypuszczałam jednak, iż te marzenia będę musiała szybko zakopać w najdalszych czeluściach pamięci. Miłość miała mnie uskrzydlić. Wnieść do życia ogrom radości i szczęścia. Dać mi poczucie bezpieczeństwa i piękne długotrwałe uczucie, aż do śmierci. Na początku tak właśnie było. Czułe gesty, słowa, trzepot motyli w brzuchu, szybsze bicie serca. Z czasem te dobre chwile zostały wyparte przez te złe. Mężczyzna, który miał być opoką, stał się katem, tyranem. Zazdrosnym, egoistycznym, manipulującym osobnikiem, którego przestałam rozpoznawać. Teraz chodzę obok niego na paluszkach, staram się nie wychylać, by nie doznać jego gniewu. Czy jeszcze ujrzę gwiazdy, które zostały przysłonięte przez ciemne chmury? Czy zdołam uwolnić się od oprawcy, który z każdym dniem odbiera cząstkę mej duszy?

Autorka sięgnęła po ciężki temat. Taki, który wciąż pojawia się nagminnie w naszym społeczeństwie. A mówię tu o przemocy, którą stosują najbliższe osoby. Ich intrygi, kłamstwa, manipulacje, które mocno wpływają na innych. Autorka pokazuje idealne spektrum działań takich osób, jak podchodzą do swojej potencjalnej ofiary, jak zmieniają się na potrzeby zdobycia całej uwagi, jak dobierają słowa, by było, tak jak oni chcą i pragną. Wiedzą, jak uderzyć, tak, by zabolało. Swoimi czynami potrafią doprowadzić na skraj załamania, do obniżenia poczucia własnej wartości, do rezygnacji z walki o siebie, swoje pragnienia i potrzeby. Później człowiek boi się uwolnić spod tyranii dyktatora, gdyż zna tylko takie życie. Wpajane mu przez lata słowa, że bez oprawcy sobie ofiara nie poradzi, bez jakiejkolwiek pomocy, nie odważy się sięgnąć po swoje. Po swoją godność, poszanowanie i marzenia. 

Nie bójcie się jednak sięgnąć po tę powieść. Ma w sobie smutne elementy, ale więcej daje nadziei niż przykrych akcentów. Wiarę w to, że na świecie wciąż żyją osoby, które bezinteresownie wyciągną pomocną dłoń. Pomogą stanąć na nogi, dadzą motywacyjnego kopa do działania, naprawią połamane i zaniedbane przez lata skrzydła, które zapomniały już, jak wzbić się w powietrze. Będą zawsze, gdy pojawią się wątpliwości, czy dobrze się postępuje. Będą cichymi aniołami, do których zawsze można się zwrócić, gdy demony na nowo rozbudzą się, by przygnieść swoim ciężarem. Opoką, gdy złe moce będą przyćmiewać te dobre. Trzeba tylko chcieć i pozwolić sobie pomóc. Zawalczyć o to i nie dać się temu, co okropne. W każdym z nas drzemie niewyobrażalna siła. Czasami chowa się na wiele lat, zapomniana, pełna kurzu. Gdy dojdzie do głosu, otrzyma wewnętrzną zgodę na wybrzmienie, nic ani nikt nie będzie w stanie powstrzymać jej mocy. Bo od nas zależy czy sięgniemy gwiazd, czy jednak pozwolimy złu zawładnąć na dobre naszą codziennością. Gorąco polecam!

Komentarze