Cynamonowe wzgórza - mocna, prawdziwa


Do niczego się nie nadajesz, jesteś słabym ogniwem, nic nie potrafisz, wszystko robisz źle. Nigdy niczego nie robisz na czas, jesteś nieuważna, działasz opieszale i niestarannie. Takie i inne słowa przez kilka lat musiała wysłuchiwać Magda. Pewnego dnia pod wpływem silnych emocji zwalnia się z pracy. Gdy kobieta odzyskuje upragnioną wolność, wciąż wewnątrz siebie spętana niewidzialnymi nićmi tkwi w miejscu, w którym straciła cząstkę siebie. Z nowo zagospodarowanym czasem postanawia coś w końcu dla siebie zrobić. Wykupuje bilety i wyrusza na malowniczą wyspę Fuerteventura. Tam poznaje Jana, który po czterdziestu latach postanawia wrócić do miejsca, w którym poznał miłość swojego życia. Barmana Juana, który ukazuje jej piękno wyspy oraz historię tajemniczej Carmen. Te cztery dusze połączy ze sobą Fuerteventura, gdzie cynamonowe wzgórza pysznią się na horyzoncie oraz gdzie pieprz rośnie. 

Kolejna wspaniała powieść autorki, gdzie pod płaszczykiem przepięknych, zapierających dech krajobrazów skrywają się bolesne emocje, przeżycia i doznania. Słowa, które ranią niczym brzytwa. Podcinają skrzydła, stopniowo wsiąkają w organizm, wtaczają ciemną maź do krwiobiegu, zbierając za sobą żniwo. Odbierają wiarę we własne możliwości, powodują w człowieku zwątpienie, niepewność, wyrzuty sumienia, niedowartościowanie. Przekładanie uczuć na rzecz realizacji planów zawodowych, złość, ból, obawa przed miłością, niechęć do uczuć, lizanie ran, bezsenne noce, paraliżujący strach, lęk przed kolejnym nowym dniem i wiele więcej. Autorka ukazuje niełatwe koleje losu naszej głównej bohaterki. Z jednej strony czuła się bezpiecznie w miejscu, w którym była. Z drugiej bała się zmiany, gdyż czuła, że gdzie indziej będzie podobnie, a może i nawet gorzej. Wolała tkwić w tym złym środowisku, gdyż go znała, a to, co nieznane – dosłownie przeraża i paraliżuje. Na domiar złego praca ją tak psychicznie przeczołgała, podcięła mocno skrzydła, że wewnątrz siebie czuła się gorsza, że nigdzie się nie nadaje, że jest bezwartościowa i to jeszcze bardziej powstrzymywało ją przed uwolnieniem się od tej zepsutej atmosfery. Po takich przeżyciach potrzeba ogromu pracy, aby podnieść osobę z dna rozpaczy. Żeby na nowo poczuła wiatr w żagle, żeby odczarować obraz samego siebie i zacząć doceniać. Na nowo odbudować poczucie własnej wartości i ujrzeć słońce, które przez dłuższy czas było ukryte za ciemnymi chmurami. 

Autorka tym razem zabiera czytelnika do wspaniałego zakątka – do Fuerteventury. Miejsca, gdzie natura i spokój tworzą niesamowitą harmonię, spójność. Gdzie dzikość i surowe przestrzenie zapierają dech w piersiach. Przyciągają majestatem, niesamowitą aurą, ciszą i ogromną przestrzenią. Zachody i wschody słońca tworzą niezapomniany spektakl. Niebo od pomarańczowego przez róż, aż po czerwień odbija się w tafli wody, a szum morza koi zmysły przynosząc ukojenie. Wyspa pełna wdzięku, seksapilu, nostalgii, tajemnic. Czytelnik zanurzy się w cudownym klimacie, zasmakuje tamtejszych specjałów, otuli ciepłem, spróbuje zaskakujących smaków, które rozpieszczą podniebienie. Monika za każdym razem pobudza apetyt, aby odwiedzić miejsce, które opisuje. Maluje przed czytelnikiem wspaniały, namacalny obraz, do którego od razu chciałoby się przenieść. Dlatego Fuerteventura znalazła się na mojej liście do odwiedzenia. Pochłaniając powieść czułam ją wszystkimi zmysłami, nie ruszając się nawet z kanapy, więc na żywo musi robić jeszcze większe piorunujące wrażenie. 

Książka porusza ciężkie tematy, jednak nie brakuje w niej ciepła, budującej nadziei na lepszą przyszłość, wiary we własne możliwości, walki, aby odzyskać wewnętrzny spokój, ogromnej siły, aby uwolnić się z czarnej otchłani. Miłości, przyjaźni, cudownych krajobrazów i słońca, który rozgoni nawet najczarniejsze chmury. Gorąco polecam!

Komentarze